Wyspa szczescia - 1.
Data: 03.06.2020,
Kategorie:
Nastolatki
Autor: Tomnick, Źródło: SexOpowiadania
... Nieco wystające kości policzkowe podkreślały jej urodę i seksapil. Dość spory, kształtny biust i długie nogi dopełniały figurę brunetki. Może nie miss drużyny, ale na pewno jej sympatyczny „duch”, potrafiąca poderwać dziewczyny do walki, występująca w ich imieniu wobec trenera czy kierownika sekcji. Do niej przychodziły inne zawodniczki, jeżeli potrzebowały pomocy. Dlatego przylgnęła do niej nieco ironiczna ksywka „Matka”, ale Weronika w ogóle jej nie akceptowała. Podkreślała bowiem jej wiek i zbliżający się koniec kariery, a o tym nie lubiła myśleć. Zawsze spokojna, lekko uśmiechnięta, pogodna, umiała rozmawiać z każdym. I uzyskać to, na czym jej zależało. Pochodziła z biednej rodziny, więc na co dzień twardo stąpała po ziemi.
Trener, pełen dobrej woli, zażartował kiedyś, że gdyby grała w męskim zespole, to bramkarz przeciwników puszczałby strzały za sam jej uśmiech, a w żeńskim, bramkarka broniłby jeszcze bardziej zażarcie – tylko z zazdrości o urodę. Jednak tym nieprzemyślanym komentarzem trener nie zyskał ani zrozumienia, ani popularności u pozostałych dziewczyn w drużynie.
Również Edyta należała do najstarszych zawodniczek. Przed kilkoma miesiącami skończyła 31 lat. Była atrakcyjną, zadbaną, szczupłą, ładnie zbudowaną blondynką z długimi prostymi włosami, które na mecze i treningi wiązała w koński ogon. Jej uroda była nieco wyzywająca, co jeszcze podkreślała odpowiednim, delikatnym makijażem. I może dlatego cieszyła się tak dużym powodzeniem wśród mężczyzn. ...
... Bardzo dbała o swój wygląd. Trener nigdy tego nie powiedział głośno, ale uważał, że bardziej troszczyła się o wygląd niż o formę i wynik na boisku. Na razie na swój użytek zachowywał opinię o jej przydatności dla drużyny, ale uważał, że jest przeceniana i przepłacana. Jednak miała jakieś wsparcie we władzach sekcji albo klubu i musiał ją trzymać w wyjściowym składzie. Nie miał pojęcia, o co chodzi. Zżymał się, ale dla własnego spokoju nie pytał nikogo. A plotek nie chciał wysłuchiwać. Z racji wieku, Edyta chętnie utrzymywała kontakt z Weroniką i ignorowała najmłodsze zawodniczki. Na co dzień dość chimeryczna, prawie zawsze z czegoś niezadowolona. Patrząc tylko na nią po meczu trudno byłoby odpowiedzieć na pytanie: Jej drużyna wygrała czy przegrała?
Jej nieco wyniosłe zachowanie wobec młodszych koleżanek miało też swoje uzasadnienie. One były traktowane jako grupa zawodniczek, a Edyta zawsze była dostrzegana przez każdego mężczyznę pracującego w klubie i witana jak przystało na atrakcyjną kobietę. Niejeden z pracowników, po dłuższym czasie obcowania z nią na co dzień w klubie, mijania się na klubowych korytarzach, decydował się na „przypadkową” pogawędkę albo nawet dłuższą rozmowę, w końcu zapraszając do klubowej kawiarni na kawę albo na kolację w restauracji. Na ogół nie odmawiała. Mężczyźni zadowoleni z małego „sukcesu” liczyli na więcej i... rozczarowywali się.
Nieoficjalnie mówiło się, że prezes klubu i kierownik sekcji są z nią w najlepszych relacjach, a reszta facetów ...