1. Wikingowie. Grupowo, specjalnie dla A.


    Data: 02.07.2018, Autor: GokuBadBoy, Źródło: Lol24

    Pod osłoną nocy grupa Wikingów, którymi dowodził Sigurd Ragnarson, wdarła się do niestrzeżonego przez nikogo zamku, pozbawiając życia nielicznych strażników, znajdujących się na murach.
    
    Mogli sobie na to pozwolić bez większego wysiłku, gdyż król Aelfrick wyprowadził całą swoją armię, chcąc wydać siłom Normanów ostateczną bitwę, mającą wypędzić ich raz na zawsze z northumbryjskiej ziemi.
    
    Jarl Sigurd przewidział taki ruch swego wroga. Przewidział również to, iż angielski władca da się złapać w przygotowaną przez niego pułapkę, pozostawiając swoją córkę w zamku, praktycznie bez żadnej opieki.
    
    Bebbanburg był twierdzą wybudowaną na skale, do której prowadziła jedynie wąska ścieżka, uniemożliwiająca skuteczny szturm. W większości niemal pionowe skały, wpadały wprost do wzburzonego Morza Północnego.
    
    Król Aelfrick słusznie uznał, iż jego córka pozostanie w twierdzy bezpieczna, nawet broniona jedynie przez niewielką grupę żołnierzy.
    
    To, co wydawać się mogło niemożliwe dla całej armii, dokonane zostało przez garstkę Wikingów, których wielki jarl wprowadził w szczegóły swojego planu.
    
    Dwa dni wcześniej.
    
    - Ubbo, poprowadzisz jutro moją armię naprzeciw wojskom Króla Aelfricka. – zwrócił się Sigurd do jednego ze swoich dowódców.
    
    - To dla mnie zaszczyt, panie. – ten odpowiedział, wychylając do dna puchar miejscowego piwa.
    
    - Panie, skąd pewność, iż król zechce wyprowadzić swoje wojsko z fortecy? Czemu miałby wydawać nam bitwę, kiedy łatwiej mu będzie bronić się za ...
    ... tymi grubymi murami? – Guthred wtrącił się do rozmowy.
    
    - To porywczy, nieco szalony człek. – odpowiedział Sigurd. – Kiedy zobaczy, jak marne są nasze siły, ruszy w bój. Tego możecie być pewni. – kontynuował.
    
    - Nawet z liczebną przewagą, jego wojska są zbyt słabe, by mogły się równać z naszą siłą. – Guthred nie dawał za wygraną.
    
    - Dlatego jedynie trzystu z was ruszy jutro w bój. – powiedział. – Większość naszej armii ruszy za mną w kierunku Mercji. Chcę, żeby ich zwiadowcy widzieli, że podzieliłem swe wojska, zostawiając tu jedynie garstkę żołnierzy.
    
    - Czy to mądre, panie, dzielić swe siły?
    
    - Czyż boisz się śmierci, Guthredzie?
    
    - Nie, panie, ochoczo stanę jutro w murze tarcz z nadzieją, iż znajdzie się chociaż jeden wojownik, który okaże się dość dobry, by zadać mi to, co nazywamy dobrą śmiercią.
    
    Sigurd położył dłoń na ramieniu Guthreda, wpatrując się w jego błękitne oczy.
    
    - Kiedyś będziemy ucztować razem w Vallhallii.
    
    Ludzie Północy z okrzykiem wznieśli swe puchary, radując się na myśl o nadchodzącej bitwie.
    
    Dzień wcześniej.
    
    Drzwi do komnaty królewskiej otworzyły się z głośnym skrzypnięciem.
    
    - Królu Aelfricku, przybyli zwiadowcy.
    
    - Doskonale. Wpuścić ich.
    
    Przez na wpół otwarte drzwi weszło dwóch zwiadowców, niemal natychmiast padając na kolana przed swym królem.
    
    - Mówcie. – odezwał się pan Bebbanburga.
    
    - Panie, jarl Sigurd podzielił swe wojska, ruszając na czele tysiąca zbrojnych w kierunku Mercji. – odpowiedział starszy, nie ...
«1234...»