1. Mój Kwiecie Paproci cz. 2


    Data: 19.06.2020, Autor: AleidaMarch, Źródło: Lol24

    Twoja głowa spoczywała na moich kolanach. Ufnie wybrałeś sobie właśnie to miejsce, by złożyć swą skroń na aksamitnym ciele własnej oprawczyni. Oddychałeś równo i spokojnie, jak gdyby tej nocy nie wydarzyło się nic specjalnego. Prawda była nieco inna. Jeszcze kilka godzin temu kuliłeś się przed moimi uderzeniami, które w gruncie rzeczy sprawiały Ci przyjemność. Poza tym, nawiązałeś bliższą znajomość z dawnym obiektem swych fantazji. Był to silikonowy dwudziestocentymetrowy członek, który zabawnie zwisał, będąc przytwierdzony skórzaną uprzężą do mojej miednicy. Choć może zabawny okazał się jedynie dla mnie, dla Ciebie wasze inauguracyjne spotkanie było nieco bolesne...
    
    Teraz leżałam, wsparta o kilka niewygodnych hotelowych poduszek i rozmyślałam o tym, co dalej. Pewnie się we mnie zakochasz, drogi Kwiatuszku, bo jako pierwsza dałam Ci choć namiastkę Twoich marzeń. Dotychczas erotyzm biegł w Twoim wyścigu łeb w łeb z dość konserwatywną moralnością i ideologią. Jednak w końcu się złamałeś folgując ciemnej stronie własnej duszy. Pewnie sama się do tego mocno przyczyniłam. Moje warunki były jasne, mogłam Cię nie "zdradzać", ale też nie dawałam szans na dożywotni związek, którego pragnąłeś. Lubiłam Cię, nie tylko jako obiekt seksualny, ale nie do tego stopnia, by gnić w Twoim towarzystwie i kłócić się z Tobą o brak lub ewentualne przyczyny nadziei na ludzkość aż po krańce swych krótkich dni. Zawsze uciekałam przy tego typu dyskusjach. Teraz było łatwiej, dotyk pozwalał nam do ...
    ... siebie dotrzeć. Już nie miało znaczenia to, że prawie nie posiadaliśmy wspólnych zainteresowan - dotyk mówił za nas.
    
    Głaskałam Cię czule po włosach, które zapuszczałeś, odkąd się poznaliśmy. Właściwie wtedy jeszcze włosy miały dla mnie znaczenie, aż głupio się przyznawać. Teraz równie dobrze mogłeś być łysy, choć widok pozbawionego włosów uległego przywodziłby mi na myśl bardziej gejowskie porno niż ambitny femdom, który próbowaliśmy kultywować. Poza tym, pewnie niezmiernie by mnie to bawiło, a Ty byłbyś zniesmaczony moimi idiotycznymi aluzjami, których zawsze wciskałam wszędzie, ile się tylko dało. Lubiłam aluzje. Lubiłam także Twoje włosy.
    
    Twoje zamknięte powieki zdradzały bezgraniczne zaufanie, oddałeś się w moje chude dłonie - godne jakiegoś skutecznego kieszonkowca - z wyraźną ulgą. Mam nadzieję, że długofalowo pozwolę na jakieś pozytywne zmiany w Twoim zachowaniu, chęci zakończenia swego istnienia i pozwolę Ci na osiągnięcie wewnętrznego spokoju. Nie żebym była jakimś buddyjskim mnichem, sypiącym mądrościami pokroju Paolo Coelho, ale zależało mi na tym byś poczuł jakąś przyjemność i zaczął być zdrowym hedonistą. Dotychczas żyłeś jak jakiś asceta w klatce wielu ograniczeń stworzonych przez Ciebie samego. A ja, no cóż, miałam od zawsze jakąś potrzebę dbania o ludzi, do których się przywiązałam. Byłeś jedną z tych osób, czasami wręcz wbrew mojej woli.
    
    Powoli otworzyłeś oczy, jakby lekko nie dowierzając. Uśmiechałam się, a końcówki moich włosów smyrały Cię opadając ...
«123»