Aktorka, cz. 3
Data: 01.07.2020,
Kategorie:
Mamuśki
Autor: Tomnick, Źródło: SexOpowiadania
... wyszła po herbatę. – Człowieku, jak ona wygląda! Prawie jej nie poznałem. Efektowna kobieta! – Adam milczał. Wiedział więcej niż chciał powiedzieć.
Nie była to żadna oficjalna, uroczysta kolacja, więc Witold był w sportowej marynarce i dżinsach, ale pani Anna ubrała granatową, plisowaną spódniczkę i błękitną bluzkę. Szare pończochy z delikatną srebrną nitką i szare sandałki na szpilce oraz szara apaszka, zdobiona srebrnym wzorem, uzupełniały jej strój. Przy kolacji gospodyni i Adam pili alkohol. Gość wymówił się powrotem samochodem. Adam nalegał i pilnował tempa, więc Anna wypiła więcej niż zwykle. Pod koniec kolacji była podchmielona, czasami śmiała się lub mówiła zbyt głośno. Mężczyzna nakłonił ją do wypicia kolejnego toastu. W końcu zostawiła ich samych i poszła do sypialni. Przecież mieli własne sprawy do omówienia. Rozochocona alkoholem i komplementami młodych mężczyzn nie potrafiła sobie znaleźć miejsca. Zaczęła w kuchni robić porządki. Zmywała naczynia przyniesione po kolacji.
*
Kiedy ponownie weszła do salonu, na jakimś kanale telewizyjnym odtwarzano muzykę, ekran błyskał, a Adam półleżał na sofie i momentami pochrapywał.
– Och, a co się stało?
– Nic, zmęczył się – Witold uśmiechnął się pobłażliwie. – Pani Anno, zapraszam do jeszcze jednego toastu.
– Dziękuję – uśmiechnęła się – ale ja już wystarczająco wypiłam. I jestem zmęczona – ostatnie zdanie wypowiedziała nieco rozwlekle.
– Pani Anno, za pani urodę, elegancję i zawodowe sukcesy – Witold ...
... podszedł do niej z dwoma napełnionymi kieliszkami.
– Słyszał pan coś, panie Witoldzie? – zapytała, patrząc mu w oczy.
– Najpierw toast, potem rozmowa – wręczył kieliszek, trącili się. – Za sukcesy! – Witold wypił kieliszek, pani Anna lekko zamoczyła usta. – Do dna! – zarządził mężczyzna. Kobieta zaprzeczyła ruchem głowy, ale Witold wierzchem dłoni podniósł jej dłoń z kieliszkiem do ust i wymusił: – Noooo – słowem i gestem wypicie całej zawartości. Wtedy uwolnił jej dłoń i zabrał kieliszek.
– Och – westchnęła i głęboko zaczerpnęła powietrza. Oddychała ciężko.
– Co? Za dużo było?– zapytał życzliwym tonem i pomógł usiąść na krześle. – Może trochę soczku? – Półprzytomna pokiwała głową.
– Może być sama woda – szepnęła słabym głosem. Nie była przyzwyczajona do takich ilości alkoholu.
– Już podaję! – błyskawicznie odwrócił się tyłem i nachylił nad stołem, coś chwilę nalewał i wreszcie z wysoką szklanką w dłoni podszedł do kobiety. Uśmiechał się. – Proszę wziąć duży łyk, od razu poczuje się pani lepiej. Sok pomarańczowy jest chłodny, orzeźwi – doradzał, podając szklankę. Zgodnie z radą, wychyliła spory łyk i poczuła chłód cieczy w przełyku. Dotknęła szklankę do czoła. Chłód przywołał uśmiech na jej twarz.
– Jakie miłe uczucie... – westchnęła, czując chłód szklanki. – Panie Witoldzie! Co było w tym napoju? –wypowiadała słowa, przeciągając niektóre sylaby. Po ciele rozlała się kolejna fala ciepła. Mężczyzna spojrzał na dzbanek, potem na szklankę.
– Nie wiem. Ja ...