1. Piesn Venuah


    Data: 30.07.2020, Kategorie: Fantazja Autor: starski, Źródło: SexOpowiadania

    ... zmianę. – Bielsza już nie będziesz – pomyślał głośno Knut. – Psia twoja jucha. Nagle naszła go myśl, czy aby elfy nie robią tego w wodzie!
    
    To oznaczałoby porażkę. Mruknął pod nosem niezadowolony. Nie miał zamiaru włazić do wody i nurkować. Nagle elfica wyciągnęła się na całą długość na plecach. Jej dojce unosiły się ponad taflą wody jak dwa rozpłaszczone pęcherze. Obracając ramionami jak łopatami młyna dobiła do brzegu bajorka. Tam wylazła i wykręciła długą kitę. Kucnęła. Knut wytężył zmysły. Nie. Układała tylko wyrzucone na brzeg łachmany. Zebrała wszystko i poszła w kierunku skały. Ork patrzył jak przygląda się kamiennej ścianie i jak nagle ginie w jej środku. Aż rozdziawił ze zdziwienia gębę. Z jego pozycji nie widać było żadnego wejścia do groty.
    
    Jeśli to nie elfia magia, to wejście jednak musiało tam być.
    
    Było. Podkradł się jak najciszej i dostrzegł je dopiero z niewielkiej odległości. Po cóż ona tam polazła? Nikt rozsądny nie pcha się do obcej pieczary. Można w niej zastać niedźwiedzia, albo nawet trolla. Knut nie słyszał nic na temat trolli w tej okolicy, ale nigdy nie wiadomo. Nagle doszedł go jej głos. Elfica gadała do kogoś w środku. Knut podkradł się bliżej i wytężył słuch. Wszystko stało się jasne. Bez wątpienia umówiła się tutaj z kimś potajemnie. Knują przeciw niemu i jego sforze? Widocznie przymierze z szarymi orkami znudziło się pachnącym elfom. Nie znał języka elfów, ale wiedział doskonale co znaczy słowo „nauhir”. Sprawdził czy szabla wychodzi ...
    ... lekko z pochwy i najciszej jak tylko potrafił zakradł się do środka.
    
    Pieczara tak naprawdę była niewielką niszą. Wiatr napędził tu stertę liści i słomy. Być może to miejsce nie raz posłużyło jakiemuś zwierzęciu za schronienie, ale w tej chwili nie było zamieszkane przez żadne stworzenie. Woda kapiąca strużyną ze sklepienia wygrywała na posadzce smętną melodię. Lindzie przypominała ona pieśń Venuah- smutną balladę o splądrowaniu Sessandrimu. Lubiła tę pieśń, zanuciła więc do rytmu.
    
    Nauhir! Nauhir! Perim ganni nauhir..!
    
    We wspólnej mowie szło to mniej więcej tak:
    
    Orki! Orki! Przeklęte, podstępne orki!
    
    Królestwo zgubione, ciasnym kręgiem otoczone
    
    Serce i Kwiat Południa utracone.
    
    Kto poda mi dłoń?
    
    Wywiedzie z płomieni
    
    Gdzie włócznia i koń
    
    Srogim bojem strudzeni.
    
    Orki! Orki! Krwistookie orki!
    
    Przerwała pieśń i odwróciła się zwinnie. Knut schował się za skałą, ale pojął daremność tego czynu i wyszedł z ukrycia.
    
    - Och! To wy! – Lindzie ulżyło na widok generała. Była naga więc zasłoniła się trzymanym w dłoniach zawiniątkiem z mokrej odzieży. Knut skinął wielkim łbem.
    
    Rozglądał się po grocie jakby czegoś poszukiwał.
    
    - Słyszałem głosy – wyburczał nieco poirytowany.
    
    - Głosy? Ach! To ja, śpiewałam starodawną pieśń.
    
    - Pieśń? –Poskrobał się po rzadkiej czuprynie ork. – Zdawało mi się że z kimś gadaliście.
    
    - Nie ma tu nikogo. Nikogo prócz nas dwojga.
    
    Ork był najwyraźniej zbity z tropu. Szeroką łapę trzymał wciąż na rękojeści szabli.
    
    - ...
«1...345...»