-
Kłamca (II)
Data: 06.08.2020, Autor: blackjack, Źródło: Lol24
Obudziła się potwornie zdrętwiała. Jęknęła i spróbowała rozruszać ścierpnięte koniczyny. – Dobrze spałaś? – Mężczyzna leżał na brzuchu, wygodnie rozciągnięty i mierzył ją kpiącym spojrzeniem. – Nie! – warknęła ze złością. – Za to ty jak widzę, masz się doskonale? – Owszem. Zaczekaj, rozkuję cię – wstał i po prostu ją uwolnił. – Jakaż łaska mnie spotkała. – To nie łaska. Przygotujesz śniadanie. – Najpierw idę do łazienki. – I nie czekając na pozwolenie zniknęła za dębowymi drzwiami. Wzruszył ramionami i bez pośpiechu wciągnął spodnie. Nie bardzo przejmował się kobiecymi humorami. Jeszcze jedna nocka i postara się stąd ulotnić. Byle dotrzeć do granicy, potem będzie bezpieczny. Kiedy tylko założył koszulkę, drzwi łazienki otwarły się z hukiem i ukazała się w nich najwyraźniej wściekła kobieta. – Co to ma znaczyć? – Pomachała mu przed nosem szczoteczką do zębów. – Pożyczyłem. – Cham! – Wielkie mi rzeczy – wzruszył ramionami. – Trzeba było poprosić, mam kilka zapasowych. – Po co? Wyglądasz na czyściocha. – Ale ty nie! – Tak? – Podszedł bliżej. Cofnęła się, lecz nie zmieniła wyrazu twarzy. –Wydawało mi się, że wczoraj byłaś nieco odmiennego zdania? – Byłam. Ale już nie jestem. Idę się ubrać. – Sama możesz bywać tylko w łazience. – Wolnym krokiem podążył tuż za nią. Przyglądał się jak wertuje zawartość szafy, aby po chwili wyjąć z niej sprane dżinsy i białą koszulkę. Oraz koronkową bieliznę. Minęła go i na powrót zniknęła w ...
... łazience. Cierpliwie poczekał, aż skończy. – Może jajecznica? – spytał z namysłem, bo gdy wyszła, przyglądał się właśnie zawartości lodówki. Marianna bez słowa wyjęła z szafki niewielką patelnię. Jej nieproszony gość usiadł przy stole i przyglądał się każdemu ruchowi. Zaparzyła kawę, wstawiła mrożone bułki do piekarnika, a na samym końcu rozbiła jajka. Postawiła jedzenie na jasnobeżowych podkładkach. Tym razem i ona czuła się głodna. Kiedy skończyła, odsunęła talerz i w obie dłonie ujęła na wpół opróżniony kubek z kawą. – Co dalej? – spytała nieoczekiwanie. Przełknął ostatni kęs i również odsunął talerz. – Nic. Jeszcze jedna noc i będziesz wolna. – Tak po prostu? – W jej głosie brzmiało niedowierzanie. – Chyba, że chcesz czegoś więcej? Mam cię skuć i przelecieć? – Uniósł pytająco jedną brew. – To wulgarne słowo – skrzywiła się, ale nie odpowiedziała na prowokację. – Jak i cały ty. – Możliwe – odparł, wygodnie rozsiadając się na krześle. – Jesteś księgową? Czy sekretarką, którą ukradkiem obrabia jakiś ulizany elegancik? – Jestem doktorem w zakładzie etnologii i antropologii – oświadczyła wyniośle. – A za rok przedstawię rozprawę habilitacyjną. O ile wiesz, co znaczy to słowo. – Znaczy się wykopujesz trupy? – Prostak! Pochylił się i oparł łokcie o blat stołu. W szarych oczach pojawiła się stal. – Nie obrażaj mnie laleczko. Nie wychodzi ci udawanie baby z jajami. Może miał rację? Jednak bez względu na to, Marianna postanowiła już więcej ...