1. Inwestor - początek. Czytać jednak należy na końcu :).


    Data: 29.07.2018, Autor: AnnaKowalska, Źródło: Lol24

    ... powiedział.
    
    - Straszy mnie pan?
    
    - Może ostrzegam.
    
    - Lubię wyzwania.
    
    Paweł znowu musi się uśmiechnąć. Ona flirtuje, czy negocjuje? Próbuje to odgadnąć zaglądając jej w oczy. Ponieważ się przy tym nie odzywa, Iza po dłuższej chwili pozwala sobie coś dodać.
    
    - We wsi mieszka trochę ponad 700 osób. Połowa z nich, nigdy nie wybrała się dalej niż do Częstochowy. Jedyną rozrywką były organizowane przez OSP zabawy taneczne, a jedyną odmianą, w całej masie takich samych dni, niedzielne msze. Nie było szansy kolekcjonować doświadczeń. Dlatego lubię wyzwania. Polubiłam też bardzo szybko miejską anonimowość.
    
    - To ciekawe. Czemu?
    
    - Nie znoszę uporczywej obserwacji moich poczynań. W świecie, w którym nie dzieje się zbyt wiele, wszystko wszystkich interesuje. To jest przytłaczające. Akceptuję prawo jednostki do prywatności, odrębności nawet i oczekuję tego samego. Jedni czytają w niedzielny poranek książeczkę do nabożeństwa, a inni Greya. I nikogo nie powinno to interesować.
    
    - Tak z ciekawości, co pani czyta w niedzielne poranki?
    
    - Nie jestem osobą wierzącą panie Pawle. Ale wolę kryminały. Zagadki.
    
    - Rozumiem.
    
    Tym razem uśmiechają się oboje. Iza zerka za okno i widzi, że słońce mocno już przygasło.
    
    - Czytała pani moje warunki, skoro pani tu jest, rozumiem, że są do przyjęcia.
    
    - Bardzo precyzyjnie ujęte.
    
    - Nawyk, branżowy.
    
    - Chce pan, aby u pana zamieszkać.
    
    - Tak. To podstawowy warunek. Niewiele bywam w mieszkaniu. Dużo pracuję, wyjeżdżam. Do ...
    ... tego nie lubię czekać. Kiedy czegoś chcę, po prostu po to sięgam.
    
    - To się trochę kłóci z pańską notatką. Napisał pan, że oczekuje pięciu kontaktów w tygodniu. Taka precyzja, brzmi jak samodyscyplina.
    
    - Raczej doświadczenie. Nigdy nie miałem na tyle czasu, aby przekroczyć tę liczbę. Napisałem to pod wpływem wcześniejszych rozmów.
    
    - Dużo ich było?
    
    - Rozmów? Tak, sporo. Były trochę inne. Gdzie się pani zatrzymała?
    
    - Wynajęłam pokój.
    
    - Roz… aha.
    
    I znowu śmiech. Nie rechot, nie chichot. Śmiech w sensie, taki trochę większy uśmiech.
    
    - Chyba czas się zbierać? – Sugeruje Iza.
    
    Paweł przekręca nieznacznie swój nadgarstek, leżący na stoliku, obok filiżanki po kawie i zerka na zegarek. Gruba srebrna bransoleta odgradzająca dłoń od mankietu koszuli, zatrzymuje na sobie jej wzrok. Podziwia ten płynny ruch, kiedy prostuje ugięte dotąd palce. Cholera te palce to dzieło sztuki. Każdy jeden. Zgrabne, obiecujące, kuszące nawet. Czy te palce mogłyby jej dotykać? Wstaje. Odsuwa się znacznie od stolika aby dokonać jeszcze raz dyskretnej prezentacji. Ubrana w krótką rozkloszowaną spódnicę, odkrywającą jej zgrabne, proste nogi. Szeroki pas podkreślający talię i jej głębokie wcięcie. Obcisła bawełniana bluzka z niewielkim smacznym dekoltem, prezentującym piersi w rozmiarze B. Tylko B. Takie są. I już. To chyba wszystko co powinien zobaczyć przed podjęciem decyzji. No, może jeszcze tyłek by go zainteresował, ale w tej spódnicy to się niczego nie dopatrzy. Trudno. Jest jak ...
«1234...14»