1. Impreza na plaży cz. 21


    Data: 01.08.2018, Kategorie: Geje Autor: LukaszLuke, Źródło: Fikumiku

    DZIESIĘĆ MIESIĘCY PÓŹNIEJ ---- Marta ---- Po wyjściu z więzienia, postanowiłam zrealizować obietnicę najlepszej imprezy w życiu. Gdyby nie przyjaciele, pewnie teraz siedziałabym w celi i patrzyła na świat przez kraty, najbliższe kilkanaście lat, ale nowe zeznania niektórych świadków i znalezienie innych osób, które widziały wypadek, plus nacisk przyjaciół zmusiły prokuraturę do wznowienia dochodzenia, a dzięki temu sąd zmienił wyrok. Zaprosiłam wszystkich, zrobiłam zakupy, w tym dużo alkoholu... ba! Przede wszystkim alkohol... chcę się napić, a nawet schlać! W końcu jest co świętować!. A żarcie się zamówi, pizzę, chińszczyznę, cokolwiek... _____________________ TERAŹNIEJSZOŚĆ ---- Michał ---- Kacper, samolot... Zastanawiałem się co robić, czy dzwonić do linii lotniczych, czy do niego... Wybrałem numer Kacpra, ale telefon był wyłączony. Cholera! Do biura nie mogłem się dodzwonić bo w kółko zajęte, myślałem, że za chwilę oszaleję. Wiem, Kacper to przeszłość, ale boję się o niego. -Co się stało? -zapytał zaspanym głosem Krzysiek. -Nie, nic, wszystko dobrze. -Krzyknąłeś Kacper, dlatego domyślam się, że coś się jednak stało. -Samolot jego linii lotniczych miał wypadek, a jego telefon nie odpowiada. -Mhm... Michał, przestań! Nie możesz w kółko o nim myśleć. Zostaw to za sobą i żyj normalnie. -Łatwo powiedzieć, ale wykonanie trudniejsze. Muszę się dowiedzieć, czy z nim wszystko w porządku. -Skoro tak, rób co uważasz. Miałem wrażenie, że Krzysiek nie był zachwycony z mojego ...
    ... zachowania, ale ja po prostu musiałem się dowiedzieć. Choćbym miał nawet polecieć do tego cholernego Budapesztu. Wrócił do łóżka, a ja wisiałem na telefonie następne trzy godziny. Niestety nie dodzwoniłem się ani do Kacpra, ani do biura. ---- Kacper ---- Siedziałem w biurze. Odprawa jak odprawa, nic szczególnego. Szefowa bazy przekazała nam informacje o locie z Rzymu, który lądował awaryjnie w Budapeszcie. Na jego pokładzie był Sebastian. Wszyscy obecni mieli skwaszone miny, a nastrój wręcz „idealny” do pracy. Jedynie mnie jakoś ta informacja nie ruszyła. Zdarza się, ryzyko tego zawodu. Dzisiejszy lot do Luton i powrót przebiegł spokojnie, nie licząc tego minorowego nastroju w załodze. Kilku pasażerów, którzy wiedzieli o wypadku, panikowało, a przy najmniejszych nawet turbulencjach, po ich minach widać było, że chcą krzyczeć „spadamy!”. Zabawne. Po lądowaniu w Gdańsku dowiedziałem się, że nikomu z awaryjnego lądowania nic się nie stało, z wyjątkiem lekkich potłuczeń. Po wyjściu z terminala włączyłem telefon. Dostałem wiadomość, że nieznany mi numer, próbował się ze mną połączyć osiemnaście razy, a ostatni raz trzydzieści minut temu. Chciałem zadzwonić, ale nieznajomy numer był szybszy, odebrałem... -Halo. -Kacper!? Nic ci nie jest? -Michał!? -nogi zrobiły mi się miękkie. -Tak. Jesteś cały? Cały dzień się próbuje do ciebie dodzwonić, był wypadek, bałem się, że coś ci się stało. -Spokojnie, nie leciałem tym samolotem. Dopiero wróciłem z Londynu. -Całe szczęście. Cieszę się, że nic ci ...
«1234...8»