Nikomu ani słowa (II)
Data: 15.08.2018,
Autor: blackjack, Źródło: Lol24
... opuścić mój dom i powiedzieć pańskiemu bratu, że nie musi się obawiać z mojej strony żadnego skandalu.
Nataniel nawet nie drgnął, obserwując ją z kamiennym wyrazem twarzy.
– To za mało.
– Tylko tyle mogę dać.
Wzruszył ramionami i położył na stole dość grubą kopertę.
– Po pierwsze – tu są pieniądze. Po drugie – proszę sobie zapamiętać, że w razie jakichkolwiek przecieków do prasy lub gdyby usiłowała pani zakłócić spokój małżeństwa mego brata…
– Pan mi grozi? – spytała ze spokojem.
– Tak. – Nie widział powodu by bawić się w zawoalowane aluzje. – To groźba odebrania pani córki.
Pobladła tak bardzo, że nawet on poczuł lekki niepokój. Ale nie zrezygnował.
– Wiem, że przez kilka miesięcy była pani leczona przez psychiatrę, po próbie samobójczej. Bez trudu pozbawię panią praw rodzicielskich. Więc proszę po prostu trzymać się z daleka od mego brata i nie podejmować żadnych kroków, w celu sprzedania tej historii mediom. Wtedy nie będzie żadnych problemów. Wypowiedzenie i pieniądze zostawiam na stole.
Bez słowa przepuściła go w drzwiach. Ostatnie, co zapamiętał, to ogromne, pełne strachu i bólu oczy. Ale akurat tym mało, co się przejął. Zadanie zostało wykonane. Samotna kobieta, bez rodziny, bez bliskich znajomych, mieszkająca tylko z córką i młodszą siostrą, nie stanowiła zagrożenia. Zwłaszcza po tym, co jej oświadczył.
Nataniel zapomniał o sprawie, gdy tylko wsiadł do samochodu. Jednak już niedługo miało się okazać, że ona nie zapomniała o ...
... nim…
***
Deszcz miarowo bębnił o szyby, a w przytulnym biurze siedział zamyślony mężczyzna, obserwując ten potok wody, nieprzerwanie padający z nieba już od dobrych kilku dni.
Maks trwał nieruchomo w tej pozycji od dobrej godziny, od chwili gdy otworzył skrzynkę mailową i przeczytał list zaadresowany, jako „poufne”.
– Jeszcze tu jesteś? – Nataniel wszedł do środka i ze spokojem zajął miejsce w fotelu naprzeciwko.
– Tak. – Brat w milczeniu wypił jednym haustem dużego drinka.
– Coś się stało?
– Tak.
Te krótkie, jakby lekceważące odpowiedzi, odrobinę go zirytowały. Maksymilian wydawał się wyraźnie wytrącony z równowagi. Było kilka rzeczy, które mogły być tego przyczyną.
– Gdyby to była praca, wiedziałbym pierwszy. Gdyby Oliwia, zauważyłbym dziś na śniadaniu u was – zastanawiał się na głos. –Ta sprzątaczka? Nie musisz się martwić. Nawet jeśli czymś ci grozi, to mamy na nią odpowiedniego haka.
– Nie grozi mi. Nie żyje.
Tym razem udało mu się wywołać na twarzy Nataniela niczym niekłamane zdumienie.
– To czym się do cholery martwisz?
– Napisała do mnie jej siostra. Żąda miliona za milczenie. Jeśli nie dostanie go w przeciągu tygodnia, idzie z tym do prasy.
Maks nie chciał tłumaczyć, że bardziej jest zasmucony z powodu śmierci obcej mu w zasadzie kobiety, niż utraty reputacji.
– Nie ma dowodów.
– Ma. To, że się nie zabezpieczyłem, miało swoje konsekwencje.
– Chcesz powiedzieć?... – Nataniel spojrzał na niego czujnie. – Że była w ciąży?
– ...