Garsoniera - Alina, cz. 4.
Data: 23.08.2018,
Kategorie:
Inne,
Autor: Tomnick, Źródło: SexOpowiadania
Część 4.
Nasz spacer trwał prawie godzinę. Mój pociąg odjeżdżał o siódmej rano, czyli musiałem wstać o szóstej. Spacer na dworzec zajmie mi, góra, dwadzieścia minut. Blisko. Było już po drugiej, więc pospiesznie pakowałem się, kiedy usłyszałem pukanie do drzwi:
– Wpuść mnie, ogierze – usłyszałem rozbawiony głos Aliny. Rozejrzałem się bezradnie po pokoju. Leciał film w telewizorze, świeciło się światło, byłem w koszuli i krawacie.
– A, co tam – rozejrzałem się po bałaganie w pokoju. Było mi wszystko jedno i miałem dość wrażeń jak na tę noc. Otworzyłem drzwi. Weszła w eleganckim białym szlafroku i w klapkach na szpilkach. W ręku trzymała butelkę piwa i puszkę coli.
– Podaj szklanki, ogierze. Cola dla ogiera, który zgwałcił koleżankę w nocy.
Po ostatnich słowach przeszył mnie nieprzyjemny dreszcz. Gwałtownie rosło mi ciśnienie. Już wiedziałem, że popełniłem błąd. Z trudem przełknąłem ślinę. Zrozumiałem, że oszukała mnie. Znowu byłem przerażony. Oczyma wyobraźni już widziałem konsekwencje.
– Alina, przede wszystkim przestań mnie tak nazywać. Pakuję się przed podróżą. Chcę jeszcze zdrzemnąć się przed wyjazdem. I nie chcę więcej rozmawiać o tamtym wieczorze! – podniosłem głos, a drżące dłonie zacisnąłem na oparciu krzesła.
– Ja też nie, ogierze – rzekła sztucznym, przesadnie namiętnym tonem. Wyglądała na rozbawioną i pewną siebie. Nieproszona usiadła, założyła nogę na nogę i nalewała piwo do szklanki.
*
– W takim razie o co chodzi? – nic nie ...
... rozumiałem.
– Stefciu, przyszłam przeprosić ciebie za ten żart. – W tej chwili szlafroczek odkrył ogoloną cipkę. Jakoś Alinie to nie przeszkadzało. Mnie również. Koncentrowałem się na jej wypowiedzi.
– Jak to „żart”?! To wszystko było tylko żartem?! – nie wierzyłem własnym uszom.
– Nie krzycz – podniosła palec do ust. – A co? Żałujesz? – z rozbawieniem kołysała klapkiem na stopie. Szpilka połyskiwała w świetle lampy. Przeciągnęła się, wyciągając ramiona w bok. Szlafrok rozchylił się, więc mogłem oglądać jej piersi. Wyglądały na dość duże, pełne, ze sporymi, ciemnymi sutkami.
Spojrzałem mimo woli. Zdawałem sobie sprawę, że zrobiła to z premedytacją.
– Bardzo mnie zdenerwowałaś. To eufemizm! – zaznaczyłem, podnosząc palec. Nic więcej nie potrafiłem powiedzieć spokojnym tonem. Nie zamierzałem przyznawać się do tego, co przeżywałem przez ostatnie dni. Teraz nie miałem ochoty oglądać jej wdzięków. Cieszyłem się w duchu, że sprawa przybrała taki obrót. I miałem ochotę jebnąć pakowaną torbą w ten uśmiechnięty pysk!
– Już następnego wieczora przyszłam, żeby wszystko wyjaśnić, ale nie chciałeś mi otworzyć. Później też mnie unikałeś. Miałam za tobą krzyczeć? W pracy? – wzruszyła ramionami. – Za każdym razem kiedy tu przychodziłam wieczorem, chciałam wyjaśnić to nieporozumienie. Ale szczerze przyznaję, twój niepokój bawił mnie. Fajne uczucie – poprawiła się na krześle, uśmiechnięta upiła łyk piwa i nadal z premedytacją prezentowała obnażoną cipkę.
– Nieporozumienie?! Niepokój?!! ...