-
Garsoniera - Alina, cz. 4.
Data: 23.08.2018, Kategorie: Inne, Autor: Tomnick, Źródło: SexOpowiadania
... Odjebało tobie?!! Przez ciebie prawie nie żyłem ze strachu! Zanim sprawa trafiłaby do sądu, straciłbym pracę! Gdzie z taką opinią znalazłbym kolejną?! Słowo „debil” to komplement dla ciebie!! I ubliżam upośledzonym! – wrzeszczałem w duchu. Patrzyłem na nią wściekłym wzrokiem. Dla własnego dobra już dawno powinna opuścić pokój. Ledwo panowałem nad sobą. – Moja wina – uderzyła się w pierś, dostrzegając wyraz mojej twarzy. Była zaniepokojona. – Słuchaj, wszystko ci widać. Nie możesz jakoś okryć się? – wreszcie spytałem przesadnie spokojnym tonem. – O, Stefcio nie lubi ładnych kobiet? – na chwilę zrobiła poważną minę, ale nawet nie drgnęła. Już uśmiechała się prowokacyjnie. – Lubię. Ładne lubię – westchnąłem ciężko. Nie złapała aluzji. Dobrze bawiła się. Założyła jedną nogę na drugą, rozchylając je przy tym przesadnie. I jeszcze ten prowokacyjny uśmiech. – No, Sharon Stone to ty nie jesteś – pomyślałem z ironią o jej pokazie. – I to nawet bardzo lubię ładne kobiety, ale twój żart na długo wytrącił mnie z równowagi – kontynuowałem. – Szczerze mówiąc, marny żart. To zwykła intryga. Nie wypada tak igrać z ludzkimi nerwami – rzekłem zniecierpliwiony i spojrzałem na zegarek. – Stefan, przepraszam. Wiem, że to zaszło za daleko. Nie tak wyobrażałam sobie konsekwencje. Przyznaję, że dobrze bawiłam się i nawet chciałam dłużej to ciągnąć, ale widziałam jak bardzo przeżywasz i dlatego już wieczorem miałam to zakończyć, ale nie pozwalałeś sobie nic wyjaśnić. – ...
... Jasne, wszystko rozumiem, a teraz idź już. Muszę przespać się. – Sam? – filuterny uśmiech. – Nie, z torbą i budzikiem – burknąłem. – Nie zawodzą mnie. – Stefan, w ramach przeprosin oferuję moje ciałko. Chyba warto skorzystać? – wstała i kiedy okręcała się, szlafrok spłynął do jej stóp. Stała przodem naga, świeża, uśmiechnięta z wypiętymi biodrami. Uniosła ręce i rozstawiła szerzej nogi. – Jestem do wzięcia – szepnęła z prowokacyjnym uśmiechem. – No, tylko brakuje, żeby szef chciał teraz zwiedzić mój pokój – wściekłem się na tę głupią cipę. Przyznam, że zszokowała mnie swoją propozycją, ale byłem zdenerwowany, zmęczony i jednak mocno pobudzony jej wyznaniem prawdy. W ogóle nie zareagowałem na tę nachalną ofertę. Teraz wcale mnie nie pociągała. Była mi obojętna. Była obrzydliwa. – Alina, chętnie skorzystam, ale nie dzisiaj i nie tutaj. Odpowiada ci spotkanie u mnie? – spytałem rzeczowo, podnosząc jej szlafrok. Musiałem przemyśleć pewne sprawy i pozbyć się tej... – O tak, ogierze. A teraz nie żartujesz sobie ze mnie? – spytała z niepewnym uśmiechem, zakładając szlafrok. – Nie żartuję. Zerżnę cię tak, że jeszcze podziękujesz i poprosisz o powtórkę. Ale jeszcze raz powiedz do mnie „ogier”, a dostaniesz w pysk – wypaliłem. – Dobrze, trzymam za słowo. Odezwę się w firmie – zatrzymała się w przedpokoju. – Ogier, ogier! – otworzyła szybko drzwi. – Należy mi się dwa razy – z zawadiackim uśmiechem mrugnęła do mnie i zamknęła drzwi za sobą. * Ela klęczała w ...