Studentka z blizną: Epizod V - Implikacje
Data: 29.08.2018,
Autor: Hockley, Źródło: Lol24
Ostatnie dwa miesiące przeciągały się w nieskończoność. To była katorga, ale już po wszystkim. Na szczęście. Właśnie dziś, w piątek 13 maja, miała się odbyć rozprawa rozwodowa zmieniająca całe dotychczasowe życie doktora medycyny estetycznej Mikołaja Rabackiego. Przesądni z uwagi na datę procesu zapewne zaczęliby się niepokoić, ale nie on. Tak poważny, racjonalny człowiek nie mógłby wierzyć w zabobony.
Wszystko musiało pójść jak z płatka – nie było innej możliwości. Julia bez zmrużenia oczu zgodziła się zostać jego świadkiem, i udostępnić sądowi materiały pogrążające Annę. Zarówno sam Rabacki, jak i jego adwokat – dobry znajomy z czasów studenckich, uznany fachowiec - o wynik posiedzenia byli spokojni.
Doktor przekroczył drzwi sądowego gmachu piętnaście minut przed czasem. Salę, w której miała się odbyć rozprawa, odnalazł z niemałymi problemami – gość, który odpowiadał za oznaczanie poszczególnych pomieszczeń w budynku, powinien zostać wyrzucony z roboty na zbity pysk. Przynajmniej w jego mniemaniu.
Kiedy dotarł na miejsce, szybko ujrzał swojego prawnika. Szymon Oskalewicz kręcił się w tę i z powrotem, tradycyjnie trzymając w obu dłoniach pokaźnej wielkości teczkę. Nieco dalej odnalazł wzrokiem Annę, która zawzięcie dyskutowała o czymś ze swoim mecenasem. Julii jeszcze nie było – zapewne pojawi się za kilka chwil.
Brakowało mu jej - a właściwie jej cipki. Przez ostatnie dwa miesiące prawie w ogóle się nie widywali; zgodnie uznali, że nie ma sensu podejmować ...
... zbędnego ryzyka. Że lepiej zaczekać z intymnymi schadzkami do zakończenia procesu. Rabacki nie mógł się doczekać, aż wreszcie otrzyma upragniony papier ponownie otwierający mu furtkę do krocza studentki z blizną.
- Jak samopoczucie? – zapytał przyjaźnie Oskalewicz, wyciągając w stronę Mikołaja spoconą dłoń.
- Całkiem w porządku, zważając na okoliczności. Chciałbym to już mieć za sobą – odparł mu doktor, po chwili zwalniając uścisk.
Anna właśnie go dostrzegła, wymienili się krótkimi spojrzeniami. Jej wzrok zdawał się mówić wszystko: żona doskonale wie, że nie może tego wygrać. A przynajmniej tak mu się wydawało. Tylko gdzie jest Julia, do jasnej cholery? Powinna już tu być. Oby zdążyła się pojawić, zanim sędzia zacznie dopuszczać do głosu świadków.
- Rozprawa rozwodowa z powództwa Mikołaja Rabackiego… - kilka minut później w drzwiach od sali rozpraw pojawiła się elegancko ubrana blond protokolantka, standardową formułką zapraszając wszystkich do środka.
Czyli to już. Drzwi do wolności, pomyślał doktor. Czas przekroczyć ich próg.
***
Dotąd wszystko szło zgodnie z planem. Adwokat Anny powołał na świadka jej przyjaciółkę, która w sumie miała do powiedzenia tylko tyle, że Rabacki nie poświęcał przez ostatnie lata swojej małżonce wystarczająco dużo czasu. Argument ten było zbić niezmiernie łatwo, co też zrobili. Mikołaj był zajęty pracą na byt rodziny, a w weekendy przecież zawsze był w domu. I chciał poświęcać żonie czas, a jakże. Tyle że ona nie chciała z tego ...