1. Wyklęty (I-III)


    Data: 12.09.2018, Autor: blackjack, Źródło: Lol24

    Zlecenie wcale nie okazało się takie proste, jak przypuszczała.
    
    W półmroku nie dawało się dostrzec zbyt wielu szczegółów. Chociaż stodoła była stara i od wielu lat popadała w ruinę, to jednak nadal była to solidna konstrukcja, bez dziur i nadgryzionych zębem czasu krokwi. Jedynie w miejscu, gdzie obluzowała się deska, wpadał ukosem złocisty promień wieczornego słońca, jasną plamą rozlewając się na klepisku. Panująca dookoła cisza, wwiercała się w uszy, sama w sobie będąc pewnym rodzajem dźwięku.
    
    El przycupnęła zaraz za progiem. Nie czuła strachu, lecz irytację. Po raz kolejny omiotła całe pomieszczenie uważnym spojrzeniem. Po prawej dostrzegła stertę zeszłorocznego siana. Po lewej zwalone byle jak drewno. I to wszystko. Żadnych palm krwi, żadnych zwłok i żadnych śladów, chociaż po słowach mieszkańców wioski spodziewała się całych stosów trupów. Znacznie gorsze było, że jeszcze nigdy wykrycie czegokolwiek sprawiło jej tyle kłopotu. Stąd irytacja.
    
    Z namysłem spojrzała w górę, odgarniając nieposłuszne kosmyki włosów. Znów nic. Wydawało się, że pod powałą wiszą jedynie okazałe pajęczyny, może z dwa lub trzy nietoperze, lekko już nerwowe, bo niedługo miał zapaść zmrok.
    
    – Co u licha? – mruknęła, zaciskając palce na amulecie, który zwisał jej z szyi. Każde miejsce miało swą specyficzną aurę, historię którą nawet średnio zdolny mag potrafił przywołać z przeszłości. Lecz to… Było jałowe, jakby dopiero co przed chwilą przybito ostatnią deskę. Właśnie to obudziło jej ...
    ... czujność. Cisza, nicość. Jakby ktoś usunął wszystkie ślady własnej, mrocznej działalności.
    
    El była uczennicą człowieka, którego uważano za największego maga tego świata. Najzdolniejszą uczennicą, o której mistrz nieraz powtarzał, że z czasem pewnie go przerośnie. Została wysłana do stolicy Dolin, a kiedy odrobinę zboczyła z trasy, całkowicie przypadkowo przyjęła proste zlecenie w leżącej na uboczu wiosce. Chciała się rozerwać, a tymczasem siedziała teraz na progu podupadłej stodoły, marszcząc z niezadowoleniem brwi i szukając rozwiązania.
    
    – Niby magia, ale nie wyczuwam magii – mruczała, jednocześnie kreśląc w powietrzu palcami zaklęcie ochronne. Najsilniejsze jakie znała. Niewielu na tym świecie było zdolnych, by go użyć. Mętnie pomyślała, że zamiast ruszać do walki w pojedynkę, powinna skontaktować się z mistrzem. Powstrzymywał ją jedynie wstyd. Pierwsze zadanie w terenie, a ona już nie potrafi sobie poradzić. Lecz niepokój narastał, a El czuła się coraz bardziej nieswojo. Gorzej, bo miała wrażenie, że jest również obserwowana. Jakby ktoś wpatrywał się w nią beznamiętnie, oceniająco, tak intensywnie, że dziewczyna poczuła jak zimny pot spływający wąską strużką wzdłuż kręgosłupa. Irracjonalne przerażanie było tez powodem gęsiej skórki i nagłej słabości w dole brzucha. Z taką siłą zakręciło się jej w głowie, iż musiała podtrzymać się ściany.
    
    Ofiary, które podobno zniknęły w tym miejscu, nagle nie wydały się jej zwykłym zbiegiem okoliczności. Może mieszkańcy wioski mieli ...
«1234...12»