Wyklęty (I-III)
Data: 12.09.2018,
Autor: blackjack, Źródło: Lol24
... jej się dotrzeć do drzwi, ale kiedy spróbowała je uchylić, przeraźliwie zaskrzypiały.
– Do stu!… – wymamrotała El, rzucając w pośpiechu odpowiednie zaklęcie. Drzwi nie odważyły się ponownie zaskrzypieć. Wyślizgnęła się na zewnątrz, drżąc z zimna, bo noce były już coraz chłodniejsze.
I nagle zastygła w bezruchu, otulona ramionami.
Naprzeciwko niej stał wilk.
Ogromne zwierzę, o ciemnej, skołtunionej sierści i połyskujących czerwono ślepiach.
O ile jego rozmiar mogłaby jeszcze zaakceptować, to nie kolor oczu.
Błyskawicznie wyciągnęła przed siebie dłoń, rozcapierzając palce i wypowiedziała tylko jedno słowo. Potężne słowo, a mimo to miała wrażenie, że stwór rzuci się na nią bez wahania. Lecz on tylko wpatrywał się w nią, głucho powarkując.
– Pamiętam – wyszeptała dziewczyna, oblewając się zimnym potem, bo właśnie uzmysłowiła sobie, gdzie widziała rycinę przedstawiającą podobnego stwora. Była to historii pełna krwi, historia ostatniej wielkiej wojny. Widmowa armia, zdrajcy i ich słudzy. Zwierzęta, które nie były zwierzętami, a sługami mroku zamkniętymi w kudłatych lub pierzastych ciałach.
– Wiem kim jesteś! – powiedziała dobitnie. – Nie chowaj się w ciemności, to na nic.
Nikt nie odpowiedział, ale potwór zniknął jak duch, którym być może był. El odetchnęła głęboko, przyrzekając sobie, że jutro nada telepatyczne wezwanie do mistrza. Powoli zaczynała rozumieć, co się tutaj dzieje i szczerze mówiąc, bardzo jej się to nie podobało.
Zapowiadało odrodzenie ...
... zła, które z takim trudem zostało pokonane.
***
O poranku wczorajsze wydarzenia wydały jej się irracjonalnym snem. Stodoła, w której znikali ludzie? No dobrze, a ilu ich było? Zaledwie szóstka. I dwoje dzieci z chałupy na skraju wsi. Jeden pastuszek. To wszystko. Dziwna atmosfera? Może przesadziła? Rzadko przebywała wśród ludzi, prócz tych, którzy tak jak ona, uczyli się posługiwać magią. Wcześniej nie był lepiej, bo jako szlachetnie urodzona, też była izolowana od pospólstwa. No i wilk o czerwonych oczach? To również wydało jej się teraz mało prawdopodobne.
Przestała być pewna swej racji. A co jeśli zbłaźni się w oczach mistrza? Z drugiej strony, jeśli jej przeczucia były słuszne…
– Pani… – Rudowłosa dziewczynka pociągnęła ją za rękaw bluzy przerywając te rozterki. – Pani, mam dla ciebie wiadomość.
– Dla mnie?
– Tak. On kazał, abyś zaczekała na niego w karczmie. Zjawi się po zmroku, by z tobą porozmawiać.
– On? – El niezauważalnie pobladła. – Kim jest on?
– Mężczyzna, który nam pomaga.
Odrobinę odetchnęła. Pomaga? Nie, żaden z wygnanych czarnoksiężników nie bawiłby się we wsiowego bohatera. W takim razie oczywiście spotka się z tym człowiekiem, kto wie, może dowie się czegoś nowego na temat tego, co się tutaj działo. Próbowała wypytać jeszcze dziewczynkę o szczegóły, ale tamta niewiele wiedziała. Tajemniczy mężczyzna nie był ich współplemieńcem. Pojawiał się cyklicznie drugiej nocy pełni i znikał, gdy nadchodził świt. Skąd wiedział, że będą gościć ...