1. Wyklęty (I-III)


    Data: 12.09.2018, Autor: blackjack, Źródło: Lol24

    ... czarodziejkę? Nie wiedział, kazał przekazać tę wiadomość magowi przybyłemu do wioski, by zbadać sprawę zniknięć. Wyjaśnił, że to ważne i dał jej całą srebrną monetę. Nic dziwnego, że dziewczynka z takim zapałem to wszystko opowiadała.
    
    El cały dzień spędziła, błąkając się po okolicy, ale nie wykryła nic ciekawego. Nawet stodoła, była tylko stodołą. To po raz kolejny ją zirytowało. Kiedy zaczęło się ściemniać, skierowała się do okazałego budynku, leżącego przy głównym trakcie, o ile tak można było nazwać tę zarośniętą chwastami drogę. Jedyna karczma we wsi była po prostu paradną izbą w domu najbogatszego gospodarza. Usiadła przy popękanym ze starości stole, zamówiła posiłek i dzban wina. W jakiś sposób musiała poprawić sobie humor, chociaż tutejszy trunek bardziej przypominał ocet niż szlachetny napój.
    
    Gdy światło słońca zastąpił blask księżyca, izba zapełniła się ludźmi. Byli to przeważnie mężczyźni w sile wieku, którym udało się wymknąć spod czujnego oka małżonek. Lecz nawet podchmieleni, nie odważyli się jej zaczepić. Jedynie od czasu do czasu zerkali w stronę siedzącej na kielichem wina dziewczyny ze słabo maskowaną ciekawością.
    
    Gwar głosów może nie ucichł, ale zdecydowanie zmienił swe natężenie, gdy do izby wszedł podróżny ubrany cały na czarno. Na głowę miał zarzucony kaptur, u boku lśniący srebrzyście miecz, na którego rękojeści wiły się czarne oraz czerwone runy.
    
    El od razu zrozumiała, z kim ma do czynienia. Odruchowo ścisnęła spoczywający na jej piersi ...
    ... amulet, ale wtedy on powoli odwrócił się w jej stronę i zsunął kaptur.
    
    Był wysoki, szczupły, zwinny. Rozwichrzone, dawno nie strzyżone, kruczoczarne włosy, pokryła na skroniach siwizna. Twarz miał trójkątną, o ostrym podbródku, wysokich kościach policzkowych, ziemistą, wysmaganą wiatrem. Jasne, błyszczące oczy otaczały głębokie cienie. Kształtne wargi zaciskały się na wpół surowo, na wpół kpiąco.
    
    Wyglądał dokładnie na tego, kim był, a wrażenie to potęgował jego ubiór.
    
    Czarnoksiężnik. Wyklęty. Wygnany. Poszukiwany za zło, które ponad cztery dekady wyrządził temu światu. Jedyny nie pojmanym i jedyny nie skazany za swoje zbrodnie. Najsilniejszy i jednocześnie najbardziej przegrany.
    
    Lecz El bynajmniej nie czuła strachu. Zaledwie ciekawość, bo sam się zjawił i zdemaskował. Musiał mieć w tym jakiś cel i z pewnością nie była nim chęć unicestwienia jej nieskromnej osoby.
    
    – Azack! – wskazała go palcem, wymawiając po tysiąckroć przeklęte imię.
    
    – Aż tak jestem sławny? – uniósł brwi, chociaż wcale nie wyglądał na zaskoczonego. Głos miał szorstki, głęboki, taki, który jeszcze długo wibrował w przestrzeni pomiędzy nimi.
    
    – Aż tak jesteś niesławny.
    
    – Racja – zadumał się. – Czarodziejka?
    
    – Nie wiesz? – Tym razem naprawdę się zdziwiła.
    
    – Twoja aura jest… nietypowa – dokończył z oporem. Widać nie w smak był mu fakt, iż nie potrafił rozpoznać, z kim ma do czynienia.
    
    – Jest. Lecz sądziłam, że ktoś taki jak ty, bez trudu sobie z tym poradzi.
    
    – Nieważne. Teraz jestem ...
«12...456...12»