1. Dagmara–Ania–Dunia


    Data: 15.09.2018, Autor: bajdor, Źródło: Lol24

    ... przeszedłem jeszcze spisu treści, kiedy uwagę znów odwrócił głos, a jeszcze bardziej ruch na drugim piętrze znajdującego się przede mną łóżka.
    
    – Chyba się wyspałam – powiedziała Dagmara–Ania siedząc na skraju łóżka, ze spuszczonymi nogami.
    
    Nogi. Jak ja mogłem nie zauważyć wcześniej tych nóg. Nie mogłem oderwać od nich wzroku. Śliczne stópki, wywijające obecnie paluszkami, kształtne łydki i te uda, które ciągnęły się aż do… Aż do dołu bawełnianej koszulki, która z całą pewnością była moja!
    
    – To maja koszulka? – Zapytałem ze zdziwieniem, którego nie potrafiłem ukryć. Zabrzmiało to tak, jakbym miał do niej pretensje.
    
    – Twoja? Myślałam, że Leszka. Przy zmywaniu zalałam swoją resztką wina, sięgnęłam do pierwszej lepszej szafki i wyjęłam pierwszą lepszą podkoszulkę… – zrobiła pauzę – "pierwsza lepsza” nie świadczyło dobrze o mojej garderobie – Nawet mi się podoba – dodała chcąc zniwelować efekt – "pierwszej lepszej”. – Mam ją zdjąć? – Spytała podciągając ją do góry, przy okazji odsłaniając majtki i pępek.
    
    – Oczywiście, że powinnaś ją zdjąć! – Natychmiast odpowiedziałem.
    
    Nie zdjęła. Opuściła ją z powrotem. Ale po tym manewrze nogi kończyły się na majtkach. Były to białe bawełniane figi, z nieco spraną angielską nazwą dnia tygodnia, który oczywiście się nie zgadzał, małą truskawką powyżej napisu i różową cieniutką gumką w kształcie koronki u góry.
    
    – Świntuch – rzuciła.
    
    Spuściłem wzrok, kartkowałem książkę dalej, ale wiedziałem, że już się nie skupię. W ...
    ... powietrzu już zaczynało coś wisieć. Pojawiło się między nami jakieś napięcie erotyczne. Dziewczyna, o której poprzedniego wieczoru, nawet pod wpływam alkoholu, nie miała najmniejszych szans u mnie, nagle zaczęła mnie pociągać. Te nogi, których mogłoby jej pozazdrościć większość modelek, majtki, które tkwiły w mojej pamięci krótkotrwałej, bo przecież już na nią nie patrzyłem…
    
    – Podoba mi się wasz akademik.
    
    – Wiesz, szczyt luksusu, to to nie jest. Na KUL–u jest jeszcze gorzej?
    
    – U nas? Coś pomiędzy więzieniem a przedszkolem. Akademiki są męskie, albo żeńskie. Każdy chłopak musi podać cel swojej wizyty i zostawić dokument. O dwudziestej drugiej po pokojach chodzi zakonnica. Sprawdza, czy wszyscy są i każe gasić światło.
    
    – To ani imprezki, ani dupczenia – zauważyłem z reporterskim obiektywizmem.
    
    – Ani dupczenia… – jak echo powtórzyła Dagmara
    
    – I jeszcze przyjeżdżacie do kolegów z politechniki i też nic.
    
    – Właśnie! Jesteśmy, z Dunią, z tego powodu bardzo zawiezione.
    
    – Z jaką znowu Dunią? Czy Dunia to drugie imię Marty?
    
    – Nie.
    
    Z niewiadomych dla mnie względów Dagmara zrobiła się czerwona. Jej włosy wydawały się jeszcze bielsze, zauważyłem też piegi, których nie dostrzegłem wcześniej, a w tamtej chwili czerwieniły się mniej niż reszta twarzy. Bledziutkie usta odcinały się od purpurowiejącej skóry. Wyprostowała nogi, pocierała lekko stopami, szukając jakiegoś rozpraszającego zajęcia. Wyraźnie nie wiedziała, co odpowiedzieć. Wpatrywałem się w nią i zauważyłem ...
«1...345...10»