Harry i Luna cz. II
Data: 23.09.2018,
Autor: oliviahot17, Źródło: Lol24
... gorąco i korzystając z praw gentelmena, puścił ją przodem, aby jakoś ukryć swój rumieniec. Kątem oka zdążył jeszcze zauważyć podekscytowaną Ginny, która z zapałem słuchała Hermiony. Potem zapomniał o wszystkim, mając niemal przed twarzą cudowne pośladki skryte jedynie cienką warstwą materiału. Nie rozumiał, co go tak w tej dziewczynie ciągnęło, ale wiedział, że szybko nie odejdzie. Będzie musiał sobie jakoś z tym poradzić. Tylko problem był w tym, że nie miał pojęcia jak. Nie chciał i nie miał zamiaru zdradzać Ginny, ale... No właśnie, ale. Przecież gdyby Luna choćby wyszła w tej chwili z inicjatywą, on nie opierałby się wcale. Byłby zamroczony pożądaniem, ale jego serce należało do rudowłosej siostry najlepszego kumpla. To z pewnością.
Westchnął głęboko, lecz pomimo tego, nie zrezygnował z wycieczki. Coś go ciągnęło za nią jak magnes. Dosłownie, szedł jak na sznurku. Nie wiedział jak ma się zachować w takiej sytuacji.
- Hmm, kocham ten zapach. – mruknęła dziewczyna, zamykając oczy. - Czujesz, Harry?
- Co? - odpowiedział mało inteligentnie, korzystając z okazji, że mógł swobodnie spoglądać na niespory, lecz jędrny biust. - A, tak. Pięknie pachnie.
Luna otwarła oczy i z przyganą na niego spojrzała.
- Nie, Harry. Źle to robisz. - orzekła głosem znawcy i podeszła do chłopaka. - Najpierw zamknij oczy. - z tymi słowami dotknęła jego powiek, delikatnie je zamykając. - Rozluźnij się. Dlaczego jesteś taki spięty?
Zdziwiona dotknęła jego ramion i zaczęła je ...
... łagodnie masować. Jeszcze trochę i Harry by się zadławił z wrażenia. Z trudem opanował jęk.
- Bardzo dobrze – pochwaliła go. - A teraz weź kilka głębokich wdechów. Poczuj śpiew ptaków, szelest liści, kopyta centaurów...
- Eeee, Luna – zaczął niepewnie, nie wiedząc, czy wolno mu się teraz odzywać – Chyba chciałaś powiedzieć ''usłysz''?
- Nie, Harry – odpowiedziała niewzruszona – Poczuj. Musisz zrozumieć co czują wszystkie te zwierzęta, poczuć atmosferę lasu, na które składają się wszystkie te dźwięki. Na tym polega cały urok tego miejsca. Żeby go poczuć.
Uśmiechnął się pod nosem, wiedząc, że oczy Luny są zamknięte. Taką właśnie ją lubił. Taka... zupełnie inna niż wszyscy, niedbająca o czyjąś opinię. Zwracała uwagę na te rzeczy, które przeciętnym ludziom umykały. Dostrzegała piękno świata zawarte w najmniejszych szczegółach, detalach. Tak bardzo mu się to podobało.
Niestety, przerwał im mało subtelny wybuch śmiechu za plecami. Rozpoznał go w mgnieniu oka i wykrzywił twarz w pogardzie.
- Patrzcie, czyżby nasz uczciwy pan Potter próżnował sobie z Pomyluną?
- Zamknij się Mal... - Harry przerwał w pół słowa, bo zorientował się, że to nie z Draco ma do czynienia. Zamiast tego wpatrywał się w ironiczny uśmieszek Zabiniego. Malfoy stał z tyłu, co prawda wzgardę i politowanie miał wypisane na twarzy, ale nadal siedział cicho. Dziwne.
- Czy mała Weasleyówna wie? - zapytał z wielkim zainteresowaniem Zabini. - Bo jeśli nie, to wypadałoby to zrobić. Zgłaszam się na ...