1. Formuła by mikakamaka


    Data: 24.09.2018, Kategorie: Klasycznie Autor: mika kamaka, Źródło: Fikumiku

    ... przy popielniczce z odpalonym papierosem, spojrzał spod byka, przez co zrobiło mi się gorąco. Zacisnęłam dłonie na uchwycie wózka i pchnęłam go, by jak najszybciej umknąć z zasięgu jego wzroku. Idiotka ze mnie! Nie, dzikuska. Od tak dawna byłam bez faceta, że zdziczałam… Ze złością otworzyłam bagażnik i zaczęłam upychać w nim siatki. Nie będę się użalać nad sobą! Spieprzaj melancholio, jutro robię papryki! Wsiadłam za kierownicę i odpaliłam auto, wrzuciłam wsteczny i… krzyknęłam przerażona, gdy drzwi od strony pasażera otworzyły się, a do auta wsiadł człowiek. - Jedź – nakazał. – Nie hamuj! - Co pan? – Przeraziłam się nie na żarty. - Jedź mówię! – warknął, celując we mnie pistoletem. Zamarłam. W głowie przemykały mi wszystkie informacje o porwaniach, technikach samoobrony i wizje z seriali detektywistycznych, odbijając się od siebie jak pijane kury. Nic jasnego i konstruktywnego, tylko chaos i panika. Pierwszy raz widziałam broń na żywo. Siedziałam w bezruchu z rozdziawioną buzią i oczami jak pięciozłotówki. Nie potrafiłam się ruszyć. To ten facet z kolejki i z parkingu. Szczęk broni skutecznie wyrwał mnie z odrętwienia. - Jedź mówiłem – warknął przez zaciśnięte zęby. Było to na tyle groźne, że odblokowało mnie. Cofnęłam zbyt gwałtownie i prawie wjechałam w auto, które właśnie mnie mijało. Klakson znów włączył paniczną reakcję. Zahamowałam, silnik zgasł. - Uspokój się. – Mężczyzna zacisnął dłoń na mojej, wgniatając mi palce w kierownicę. – Spokojnie i posłusznie równa się ...
    ... bezpiecznie… Powoli, jak na egzaminie prawa jazdy cofnęłam i włączyłam się do ruchu na parkingu, a następnie z niego wyjechałam. - Co teraz? – Mój głos brzmiał piskliwie i drżąco. - Jedź w kierunku autostrady – odpowiedział zwięźle. Pojechałam więc, walcząc z chęcią zadania pytania o mój przyszły los. Bałam się odpowiedzi. Szukałam w głowie sposobu na ratunek. Zadzwonić nie zdążę, wyskoczyć z jadącego auta nie zdołam. Zabiję się, albo on mnie zabije, albo nas zabiję, lub zostanę kaleką. Ubłagać?… - Bardzo pana proszę… – zaczęłam. - Zamknij się! – Przerwał mi gwałtownie. – Jedź. I jechałam, zostawiając za sobą kilometry i bezpieczne życie. Mieszkanie z Pućką, papryki u rodziców… Umrę? Psychika znalazła ujście dla emocji w postaci gorących łez, które bez mojej wiedzy zaczęły wyciskać się z oczu rozmazując makijaż i kreśląc mokre ślady na policzkach. Wcale nie żegnałam się z życiem, zamierzałam wykorzystać każdą nadarzającą się sytuację i się uratować. To była zwykła reakcja organizmu na strach. Przy kontrolach policyjnych też zawsze płakałam bez udziału świadomości, dzięki czemu zawsze unikałam jakiejkolwiek kary ze strony służb mundurowych, które były zazwyczaj zaszokowane moją reakcją i puszczały mnie wolno, by pozbyć się psychicznie rozstrojonego babska, bądź nie wiedząc co z takim zjawiskiem zrobić. - Zjedź na stację. – Znów krótka komenda. Zjechałam, rozglądając się za najlepszym do ucieczki miejscem. - Tutaj. – Chwycił kierownicę lewą ręką i pokierował w najciemniejszą część ...
«1234...15»