1. Oralnie od masażystki.


    Data: 01.05.2018, Autor: ErmonTwilight, Źródło: Lol24

    ... wyszeptała. – Ale mam wielką ochotę zrobić coś od siebie. Już od dawna. Pozwól mi na to.
    
    - Ok – odparłem, niechętnie wyciskając słowa, z przyciśniętych do poduszki ust.
    
    Jej zapach sprawił, że zacząłem jej pożądać. Wcześniej była tylko piękną masażystką. Teraz, była piękną kobietą. Rozluźniłem się automatycznie, snując w głowie kilka miłych wizji z jej udziałem.
    
    Swoją drogą, co się podziało w jej głowie? Wiedziałem, że jej się podobam. To da się wyczuć od razu. Właściwie dlaczego miałbym jej się nie podobać? W końcu wszystkie moje fanki wieszają sobie zdjęcia przy ekranie komputera.
    
    Niekoniecznie moje zdjęcia…
    
    Ale. Nie do końca tłumaczyło to naglą zmianę jej zachowania.
    
    Wiedziałem, że dotykanie jej się podoba. Moja cholernie gładka skóra bardzo przypomina kobiecą. Aksamitna, skrywająca silne mięśnie. Gdy dłońmi mocno uciskała ramiona, czułem to bardzo mocno. Wzdychała wtedy, a pachnący miętą oddech docierał do mojej twarzy.
    
    Ale. To dalej nie tłumaczyło zmiany jej zachowania…
    
    Mniejsza o to.
    
    Było mi po prostu miło. Czułem się rozluźniony i rozanielony, gdy rozgniatała spięte mięśnie.
    
    Do tego stopnia, że udostępniłem jej najpilniej strzeżonego miejsca na ciele.
    
    - Powoli – syknąłem, gdy jej palec wskazujący zagłębił się w tyłku.
    
    - Dobrze – szepnęła, wstrzymując dłoń – Już.
    
    Zdrętwiała. Nie mogła sobie pozwolić na błąd.
    
    Czułem, że przygląda się z fascynacją. Jej oddech nie pozostawiał złudzeń i wiedziałem, że podnieca się bardziej z każdą ...
    ... chwilą. Gdy palec tkwił we mnie nieruchomo, pozostałymi masowała od zewnątrz. Poczynała sobie dość śmiało, słuchając mojego zadowolonego mruczenia. Wnętrze nieufnego otworu postanowiło zaakceptować gościa i zrobić mu trochę więcej miejsca. Wtedy zaczęła wsuwać drugi palec. Czułem, jak mój tyłek oplata je ciasno, kurcząc się nieregularnie.
    
    - Powoli – upomniałem, nie czując tym razem bólu.
    
    - Dobrze – wyszeptała.
    
    Powoli poruszała palcami w moim tyłku, zaginając je w kierunku miejsca, przynoszącego szaleństwo. Masowała, pokonując siłę mięśni. Sięgnęła pomiędzy nogi i gładziła woreczek z klejnotami śliskimi od oliwki palcami.
    
    Zrelaksowałem się już całkowicie.
    
    Mój kutas odebrał mózgowi swoją porcję zasilającej substancji i jeden z drugim miał z tego równie wielką frajdę.
    
    Jeden zmądrzał, drugi zgłupiał.
    
    Koniec końców stanęło na tym (cóż za fortunny dobór słownictwa), że położyłem się na wznak.
    
    Moja jaskinia nowych doznać odpoczywała, gdy…
    
    - Cholera ciemna, jasna i pstrokata. Jak ona miała na imię? – zapytałem się sam siebie, używając specjalnego miejsca retrospekcyjnej bitwy, z lenistwa nazywanym przez wszystkich duchem.
    
    W końcu udało mi się znaleźć.
    
    Więc, Iwona zabrała się w końcu za mojego kutasa. Przesunęła po nim dłonią i oblała oliwką.
    
    Był tak śliski, że kropla śluzu spłynęła błyskawicznie do nasady. Pospiesznie nachyliła się, łapiąc ją językiem. Roztarła po wargach i westchnęła. Wodziła dłonią po całej długości kutasa, formując z niej ciasny ...