Kobiety IX Vera
Data: 01.05.2018,
Autor: Malolata1, Źródło: Lol24
... poza tym, jestem bardzo, ale to bardzo głodny i pieprze twoje wykwintne dania. Kolację właśnie podano na blacie - dotykam jej piersi, czując, jak poddaje się, odpływa w moich ramionach.
Chwytam ją i podnoszę do góry. Spogląda na mnie zdezorientowana, ale kiedy jej usta otwierają się, by o cokolwiek zapytać, rozkładam szczupłe nogi i zatapiam usta w jej słodkim wnętrzu.
Od kilku dni nie czuję się za dobrze. Emma przychodzi, by zrobić mi jakieś jedzenie, porozmawiać i sprawdzić, jak się trzymam.
Lekarz powiedział, że to jakieś zatrucie i muszę swoje wycierpieć.
Jeremy znów dzwonił, ale w dalszym ciągu nie chcę z nim rozmawiać. Wychodzę z założenia, że jeśli to naprawdę coś pilnego, wie gdzie mieszkam.
- Chcesz herbaty? - Emma pochyla się nade mną, sprawdzając czy mam gorączkę.
- Chcę buziaka - mówię a z jej twarzy znika na chwilę wcześniejsza troska.
Dostaje to, czego chcę.
Pocałunek jest delikatny, nieśmiały, jakbyśmy byli niezdarnymi gówniarzami.
- Kocham cię - szepczę, nie bojąc się już tego powiedzieć na głos ani do tego przyznać, a w jej oczach, nie wiem z jakiego powodu, dostrzegam coś, czego od dawna nie widziałem, smutek.
Następnego dnia odwiedza mnie Vera.
- Słyszałam, że coś cię dopadło, więc przyniosłam pewną rzecz, która może poprawić ci humor - spogląda na mnie, machając w powietrzu prostokątnym pudełkiem. - Film - wyjaśnia.
Jestem jej wdzięczny, bo po wyjściu Emmy poczułem się znów źle, będąc sam w mieszkaniu.
- Czujesz ...
... się lepiej? - klepię miejsce obok siebie, aby usiadła.
- To chyba ja powinnam cię o to zapytać - uśmiecha się. - Lepiej, zdecydowanie lepiej - dodaje po chwili, a potem siada na łóżku.
- Powiesz mi, skąd masz w sobie tyle siły? Tam, w barze, kiedy siedziałem obok was i słuchałem, o czym rozmawialiście, wychwyciłem w twoim głosie to, czego brakuje wielu osobom - przypominam sobie jej wyraz twarzy, słowa. - Upór, siła i coś jeszcze, czego i mi brakowało od dłuższego czasu - nie mogę powstrzymać unoszących się kącików ust.
Wzdycha, rozkładając ręce i może to źle, że o to pytam, poruszam ten temat, bo jej oczy robią się znów szklane i smutne.
- Determinacja pojawia się zawsze, kiedy wiem, że nie jestem odpowiedzialna wyłącznie za siebie, ale, że ta mała, bezbronna osóbka, która mówi do mnie "mamo" bardzo mnie potrzebuje i nie poradzi sobie bez mojej obecności, pomocy - ma nieobecnie spojrzenie.
- Ile ma lat? - pytam, zapominając o filmie i o tym, że miałem na niego ochotę.
Teraz już nie mam. Chcę jej słuchać.
- Cztery - wraca uśmiech, ten szczery. - Jest kochanym dzieckiem, ale niekiedy potrafi dać matce nieźle w kość - śmieje się i rozluźnia napięte mięśnie.
- Jakie to uczucie być rodzicem? - przekręcam się na bok, aby mieć lepszą widoczność na jej ładną twarz.
- Najlepsze na świecie - mówi bez chwili zastanowienia, wahania. - A co, planujecie dziecko? - uśmiecha się, przenosząc wzrok moją twarz.
Marszczę czoło.
- Planujemy?
- Widziałam cię ...