-
Namiętny tydzień cz.1
Data: 02.11.2018, Kategorie: Pierwszy raz Lesbijki Oral Autor: paty128, Źródło: Pornzone
... dziurkę, po chwili dołożyłam drugi. Zaczęła mnie całować namiętnie a ja z wdzięcznością zaczęłam pocierać szybko jej punkt G. Jękła głośno i wtuliła twarz w moją szyję. Zgrałyśmy się ruchami, jedna posuwała drugą przy akompaniamencie jęków i westchnień. Ruszała się nade mną, nakręcałyśmy się nawzajem. We wspólnych krzykach rozkoszy zbliżałyśmy się do orgazmu aż zalała nas zbawienna fala tego błogiego uczucia spełnienia a później miłego ciepła rozchodzącego się po całym ciele. Drżałam cała. -Mówiłam, że zajmę się tobą później… -powiedziała zwycięsko. -Domyśliłam się, że coś planujesz. –jednak bałam się, że to mógł być nasz ostatni seks w tym tygodniu. Chwilę jeszcze przeznaczyłyśmy na uspokojenie oddechów i wspólne pocałunki, po czym wysiadłyśmy z samochodu i ogarnęłyśmy się, poprawiłyśmy ubrania. Sięgnęłam do torby po zapakowane kanapki i poszłyśmy usiąść pod zadaszony stół z ławkami. Rozdział 2 Do wsi wjeżdżaliśmy kilka minut po 18. Pokonując znaną mi drogę i widoki przypominał mi się czas spędzony tutaj. Mimo, że to wioska, droga była asfaltowa. Po prawej sady, po lewej domki i pola za nimi. W tle był lasek. -Powiem ci, która to brama. Pamiętaj, jesteśmy przyjaciółkami. –choć bałam się o siebie, że powiem coś jednoznacznego albo zapomnę się i pocałuję ją… Ale jednak przyjechałam tutaj pomóc a nie robić zamieszanie, więc jeśli będę pochłonięta pracą może się nie zapomnę. –to tam. Wskazałam na otwartą bramę w wyblakłym niebieskim kolorze. Kate zwolniła i ...
... wjechała na podwórko otoczone z trzech stron niskimi budowlami, w których były obory, stodoła i takie tam. Z lotu ptaka podwórko przypominało literę E bez środkowej kreski. Objeżdżając dom z cegieł i przejeżdżając pod starym orzechem, pod którym jak zawsze stał drewniany masywny stół z ławkami po obu stronach, usłyszałam znajome szczekanie Yorka i za chwilę krzyk cioci żeby się uciszył, która stała już na werandzie. -Podjedź pod sam garaż, wjazd jest nieużywany, korzystają z drugiego wyjazdu. –Zaparkowała obok starego Tico. –Kate? -Hm? -Kocham cię. -Ja ciebie też. Wysiadłyśmy, ruszyłam ku kobiecie po 60-tce, chuda tak samo jak Kate. Można by pomyśleć, że pod względem figury są spokrewnione. Przytuliłyśmy się radośnie kiwając się na boki a York ujadał dalej i biegał wokół nas. -Jak to fajnie, że już jesteś -powiedziała uśmiechnięta -ciociu, to jest Katherine... Kate. Przyjaciółka -uśmiechnęłam się, podały sobie ręce witając się. -Miło mi panią poznać... -Powiedziała Kate. -Nie jest polką, stąd te imię. -i lubi jak się do niej mówi "kociak", dodałam w myślach. Wzięłyśmy nasze torby z bagażnika i powędrowałyśmy za staruszką, słuchając jej. -Dziś i jutro macie osobne pokoje, jednak za kilka dni będziecie dzielić jeden pokój –dyktowała ciotka, kiedy przekroczyłyśmy próg i szłyśmy po żółtych kafelkach w wąskim korytarzu. –Przyjeżdża jeszcze rodzina z Warszawy: Zakościelni, pamiętasz ich, dziecko? -Nie.. -Ale to mało istotne. Kate, będziesz mieć ...