Samolot
Data: 05.11.2018,
Autor: Prunella, Źródło: Lol24
... kobieta z małym synem za rękę, świeciła tak że nie dało patrzeć. Zbyt wiele biżuterii kole w oczy. Kolejna para biznesmenów, jakoś po czterdziestce, wszyscy w garniturach i ze znanym już zestawem. Zaśmiałam się w duchu na myśl jak bardzo odstaje od reszty pasażerów, ubrana w zwykłą czarną bluzę i równie czarne obcisłe jeansy. Mimo upału panującego zarówno w naszym kraju jak i w kraju docelowym tak w samolotach zawsze marzłam, więc nieprzypadkowo wybrałam właśnie taki strój. Zdziwiłam się nie widząc mojego interesującego nieznajomego, może go jednak zatrzymali? Ale w to akurat wątpiłam, nasz gatunek nie daje się złapać na lotniskach. No cóż, zniechęcona rozejrzałam się po kabinie, dwa miejsca tuż przede mną były puste, te po prawej również, dopiero po przeciwnej stronie na skos ktoś siedział, dalsze rzędy bliżej kokpitu były pozajmowane, zaś mój ostatni rząd był całkiem pusty. Uradowana tym faktem poprawiłam się w wielkim fotelu i wyjrzałam przez okno, kątem oka widziałam rękaw przez który niczym mrówki pełzli pasażerowie pozostałych klas. Nagle moje ciało się napięło a zmysły wyostrzyły, no w końcu. Starając się zachować neutralny wyraz twarzy odwróciłam się od okna i spojrzałam na nowo przybyłego. Brunet już chciał coś powiedzieć spojrzeniem przewiercając mnie praktycznie na wylot, ale głośny komunikat kapitana mówiący o nakazie usadowienia się i zapięcia pasów skutecznie mu w tym przeszkodził. A wiecie gdzie usiadł? O tak, dokładnie obok mnie.
-Hej. - powiedział ...
... uśmiechając się do mnie.
-Hej. - odpowiedziałam siadając prosto i zapinając pas.
Pomimo wyluzowanej postawy było w nim jakieś napięcie, zaciekawiona spytałam wprost:
-Boisz się?
Zdziwiony odpowiedział:
- Może trochę, nie lubię latać.
- Nie przejmuj się, jest spokojna noc, czyli będzie spokojny lot. - uśmiechnęłam się do niego pokrzepiająco.
Samolot kołował po lotnisku rozgrzewając silniki. Przez okno widziałam, że jesteśmy trzeci w kolejce do pasa. Jak zwykle w samolocie w chwili startu panuje urywany oddech i owe napięcie. Osobiście uwielbiałam miasta nocą, i uwielbiałam latać, więc spokojna patrzyłam na lotnisko w pełnej krasie czekając na start, niczym małe dziecko na cukierki. W końcu samolot zakręcił, tym samym wjeżdżając na właściwą prostą. Silniki zahuczały, a maszyna zaczęła się rozpędzać. Spojrzałam na mojego nieznajomego i wyciągnęłam do niego dłoń, spojrzał na nią wahając się po czym splótł nasze palce i oparł się o fotel spoglądając ze mną przez okno. Nasze spojrzenia przenikały się w potrójnej szybie za którą coraz to szybciej mijały światła ostrzegawcze pasu startowego. W jednej chwili wielki Boeing który był na ziemi znalazł się w powietrzu wznosząc się coraz wyżej. Poczułam mocniejszy uścisk ręki więc nic nie mówiąc spojrzałam mu prosto w oczy i uśmiechnęłam się jeszcze szerzej.
-Widzisz? Wszystko w porządku. - rozluźniał się coraz bardziej gładząc przy tym lekko moją dłoń kciukiem, co nie ukrywam sprawiało mi niemałą przyjemność. Samolot ...