1. Mogło być i tak - cz. IV


    Data: 07.11.2018, Kategorie: Klasycznie Autor: Franko/Domestico, Źródło: Fikumiku

    Paweł wolnym krokiem skierował się do furtki i wszedł w obejście rodzinnego domu. Krzyknął do psa, szarpiącego się i ujadającego na niego. Słysząc jego głos, zamilkł na chwilę i przekrzywił kilkakrotnie łeb, przyglądając mu się. Musiał go poznać, bo przestał szczekać, a zaczął podskakiwać, merdając przyjaźnie ogonem. Drzwi od ganku domu otworzyły się i na jego powitanie wybiegła jego mama. Gdy zbliżył się, objęła go za szyję. - Paweł, synku mój, a ty tu skąd? – spytała, całując go, a w jej oczach pojawiły się łzy, chyba z radości, że go widzi. - Skończyłem szkołę mamo i dali mi parę dni urlopu, więc jestem – przytulił mocno mamę, również ciesząc się z jej widoku. - Cieszę się bardzo, widzę, że zmężniałeś i dobrze ci w mundurze. A ojciec z Adamem pojechali do miasta z cebulą. Marysia jest w szkole. A Władzia z Janią poszły do sklepu. Powinny niedługo wrócić. A to się ucieszy, gdy cię zobaczy. Chodź Pawełku, wejdźmy do domu, pewnie jesteś głodny? - z radości zagadała go na amen. Dopiero po chwili coś ją zastanowiło. - Czekaj, a czym ty przyjechałeś, przecież teraz nie ma autobusu? - Długo by mówić mamo. Przywiozła mnie znajoma z Krakowa. Jechała w te strony i mnie zabrała. Autobus miałbym znacznie później - wyjaśnił, ale znając dociekliwość matki, wiedział, że wcześniej czy później będzie starała się wyciągnąć z niego wszystko. Ale teraz zakrzątnęła się, aby przygotować mu coś do jedzenia. - Mamo, właściwie to nie jestem bardzo głodny, ale jeżeli masz ser, to zjadłbym bryndzę ...
    ... na słodko. - Mam świeży ser, miód i malinowo-truskawkową konfiturę – powiedziała matka – ty się rozbierz, a ja ci wszystko zaraz przygotuję, tak ja lubisz. Ściągnął kurtkę i razem z czapką powiesił na wieszaku, potem usiadł za stołem w kuchni. Po chwili matka postawiła przed nim talerz rozrobionego ze śmietaną sera, obok kilka kromek wiejskiego chleba w koszyczku z wikliny oraz słoik miodu i konfitur. - Jedz synku i niech ci wyjdzie na zdrowie. Tylko patrzeć, jak wróci ojciec z Adamem. Kręciła się po kuchni, rzucając od czasu do czasu zaciekawione i radosne spojrzenie na syna. Mówił, że nie jest głodny, ale smakołyk w postaci bryndzy ze świeżego, wiejskiego sera znikł z talerza w ekspresowym tempie. Nie odmówił sobie nawet wylizania talerza do czysta. - Nie trzeba myć, taki czysty – skomentowała, śmiejąc się matka, zabierając talerz i stawiając przed nim kakao z mlekiem, które również uwielbiał. - A to Marysia ucieszy się, gdy cię zobaczy. Jak dobrze cię widzieć synku. Rozmawiając, nie spuszczała z niego załzawionych ze szczęścia oczu. Widać było po niej, jak bardzo kochała to swoje średnie dziecko. Widziała też, że zmężniał, wyszczuplał i wyprostował swoją sylwetkę. Była dumna z syna, że mimo młodego wieku, nie bał się ich opuścić i wyjechać z domu do wojska, przed którym odczuwali strach znacznie od niego starsi i bardziej dojrzali chłopcy, synowie ich niektórych sąsiadów, nie mówiąc o Adamie, jej starszym synu. A on znacznie od nich młodszy, bez cienia strachu poszedł do ...
«1234...13»