1. Garsoniera - Alina, cz. 5.


    Data: 09.11.2018, Kategorie: Inne, Autor: Tomnick, Źródło: SexOpowiadania

    Część 5.
    
    W sobotę przyjechała nieco za wcześnie. Przywitałem ją w niebieskiej koszulce polo, dżinsach i klapkach. Różowych. Taki żart znajomych na urodziny, ale za to były wygodne. Spojrzała na klapki i uśmiechnęła się wymownie. Olałem to. Też lubiłem prowokować.
    
    Mój gość wyglądał bardzo efektownie. Czarna bluzka ze stójką, czerwone bolerko, czerwono-czarne korale, czerwona, krótka spódniczka, czarne pończochy i czerwone sandałki na szpilce. Do tego delikatny makijaż, czerwone i czarne paznokcie. Ładnie ułożone włosy. Bez wątpienia każdy facet oglądał się za nią. Lesbijki pewnie też. Wiedziała o tym.
    
    – Ale ciebie przyszła tylko przeprosić. Tylko! – zwróciłem sobie uwagę. Moje ego powoli i niechętnie wracało do normalnych rozmiarów. Wzwodu nie miałem.
    
    Przywitaliśmy się. Nie usłyszała żadnych komplementów ani owacji. Nie obsypałem jej kwiatami. Nie strzelały korki od szampana. Nie spadło confetti. Weszła więc do pokoju, rozejrzała się.
    
    – No, szału to tu nie ma – stwierdziła tonem autorytetu. Była nieco rozczarowana.
    
    W odpowiedzi milcząco pokiwałem głową. Nie spodziewałem się jęków zachwytu z jej strony. I nie oczekiwałem tego.
    
    – Niech gada, co chce. Kreatorka mody osiadła na wynajmowanych 30 metrach kwadratowych – skonstatowałem wyłącznie na własny użytek. Wiedziałem jak mieszka, bo raz zaprosiła mnie na urodziny. Raz, bo nie byłem znaczącą osobą w firmie i nie zanosiło się na zmianę mojej sytuacji, więc nie opłacało się zapraszać kogoś takiego jak ja. ...
    ... Głośno powiedziałem:
    
    – Mieszkanie samodzielnego mężczyzny. Na dorobku – wzruszyłem ramionami. Jednak tłumaczyłem się.
    
    – Ile to ma metrów?
    
    – Moje mieszkanie? Prawie 52 – odpowiedziałem zgodnie z prawdą. Miałem je dzięki rodzicom i babci, ale tego nie ukrywałem.
    
    – To taka większa dziupla – pokiwała głową z rozbawieniem. – No, ale tobie musi wystarczyć.
    
    Westchnąłem w duchu. Już miałem dość obecności koleżanki z pracy.
    
    – Alinko, miło, że przyszłaś, jesteś fajną koleżanką, bardzo atrakcyjną, świetnie wyglądasz, twoja obecność dodaje blasku tej garsonierze – skwapliwie kiwnąłem głową – ale nie musisz mnie dodatkowo ‘przepraszać’. Jesteśmy kwita. Chcesz wody, coli czy coś mocniejszego? – powiedziałem usłużnym tonem. Chyba takiego zagajenia w ogóle nie przewidziała. Patrzyła na mnie zaskoczona.
    
    – Mam sobie pójść? – niby nadal uśmiechała się z dozą wyższości, ale po mojej ripoście powoli klapnęła na kanapę. Wyniosłość i duma ulatniały się, ustępując miejsca zaskoczeniu, ale moją intencję odgadła za pierwszym podejściem. Dałem jej szansę.
    
    – Nie, dlaczego? Czy ja ciebie wypraszam? Niezmiernie cieszę się z twojej obecności.
    
    – Nie, ale... – robiła wrażenie tak zaskoczonej, że prawie zrobiło mi się żal dziewczyny. Chwilę siedzieliśmy w milczeniu. Zmrużyła oczy, jakby zastanawiała się nad czymś. Może planowała inny sposób spędzenia tego wieczoru?
    
    W końcu pierwszy przemówiłem:
    
    – To co? – Na dźwięk mojego głosu spojrzała na mnie czujnie i z zainteresowaniem. – Sex ...
«1234...»