Labirynt Fauna. Wersja dla dorosłych. Cz. X Przeszłość. Przebłyski umysłów.
Data: 10.11.2018,
Autor: GokuBadBoy, Źródło: Lol24
... Panie. – powiedziała, pochylając głowę.
- Nareszcie. – Czarny Przewodnik oblizał lubieżnie wargi.
Chwycił dziewczynę za włosy, ciskając ją na łóżko. Rozsupłał sznur, podtrzymujący ciemne spodnie, po czym wszedł w nią brutalnie.
Dziewczyna chciała krzyknąć, lecz powstrzymała ją dłoń zaciśnięta na ustach. Po komnacie roznosił się stłumiony odgłos jej pełnych bólu jęków i dzikich pchnięć oprawcy.
Dziesiąty rok po Mrocznej Szarży.
Oczy chłopaka drżały, starając się nie wypuścić z podświadomości wizji, które nawiedzały go niemal każdej nocy. Ciskał się na swym łożu, zaciskając drobne palce na narzucie okrywającej jego ciało.
Wilcze szczenię opuściło jamę, w którym schowała go matka, wiedzione instynktem, nakazującym mu udać się w wyższe partie gór. Malec wspinał się niestrudzenie, raz za razem potykając się i przewracając.
Szczeniak spojrzał w dół wytężając bystry wzrok. Podniósł do góry nozdrza chłonąc unoszone przez mroźne podmuchy wiatru zapachy. Wyczuwał zapach matki. Wyczuwał zapach świeżej krwi.
Jęknął, ruszając co sił w łapach w dół ośnieżonego zbocza. Wciąż się przewracał. Był coraz bliżej. Słyszał warknięcia matki. Wiedział, że walczy.
Potknął się, spadając łbem w dół. Jego ciało bezwładnie potoczyło się ze zbocza, uderzając o drzewo. Wilczek stracił na chwilę przytomność.
Ocknąwszy się, zobaczył Czarną Wilczycę z wbitą w grzbiet strzałą. Walczyła z trzema Centaurami. Czwarty z nich leżał w kałuży krwi. Purpura wypływająca z jego rany ...
... zabarwiła świeży śnieg.
Strzały. Krew. Włócznia. Śmierć.
Obrazy z przeszłości, niedające o sobie zapomnieć.
Młodzieniec obudził się cały zlany potem. Zawył przeciągle, niczym zranione zwierzę, szykujące się do ostatecznej walki o przetrwanie. Jego skowyt niósł się po Labiryncie, odbijając się echem od grubych ścian. Ciężko dyszał, wręcz warczał.
Zacisnął palce na narzucie, rozrywając ją. Spojrzał na swoje dłonie z niedowierzaniem. Jednak zamiast dłoni miał szerokie łapy, zakończone długimi, ostrymi pazurami. Łapy pokryte czarną, niczym bezksiężycowa noc, sierścią.
Drzwi komnaty otworzyły się, ukazując oczom młodzieńca Panią Absolutu.
- Już dobrze, jestem przy tobie. – Bogini przeczesywała jego włosy, tuląc go do swej piersi. – Już dobrze. To był tylko zły sen.
Chłopak na powrót zmieniał się, przybierając ludzką postać.
Anemoi spojrzała na Fauna, stojącego w progu. Pan Labiryntu zamyślił się. Znał sny nawiedzające chłopaka. Każdej nocy musiał się z nimi mierzyć. Wiedział kim, a raczej czym jest młodzieniec.
Chociaż łudził się, że jednak nigdy do tego nie dojdzie.
Pięćdziesiąty rok przed Mroczną Szarżą. Dzień po inwazji.
- Dokąd się wybierasz? – czyjś szept zabrzmiał w Grocie Pradawnych, przerywając nocne odgłosy.
Faun spojrzał za siebie, wbijając wzrok w mrok jaskini. Twarz jego rozmówcy ukryta była w cieniu, tak, że senne płomienie ognisk nie oświetlały jej w najmniejszym stopniu.
- Kirasie, wiesz, co muszę uczynić. – odezwał się cicho, nie ...