1. Sąsiedzka pomoc - część 2


    Data: 12.11.2018, Autor: cichySamotnik, Źródło: Lol24

    Przez cały tydzień od ostatniego wydarzenia spotkałem Sylwie na klatce tylko dwa razy, wymieniając się zwykłym uśmiechem i prostym słowem "Cześć". Czułem się dziwnie mijając ją tak po prostu, jak sąsiedzi mijają się w szarej codzienności. Przecież nasze relacje, jeśli w ogóle można je nazwać relacjami były inne niż sąsiedzkie. Ona sprawiła mi ogromną przyjemność, raczej zarezerwowaną dla bliskich osób. Chociaż w moim skromnym życiowym doświadczeniu, nie zawsze to były bliskie osoby, więc postanowiłem nie zaprzątać sobie tym głowy, myśląc że ona ma podobne podejście jak ja. Pewnego jednak dnia usłyszałem dzwonek do drzwi. Właśnie kończyłem jeść obiad oglądając bezsensowny program w telewizji. Otworzyłem drzwi i ujrzałem Sylwię:
    
    -Witaj Patryk, nie przeszkadzam? - powiedziała słodka brunetka ubrana w granatowy dres.
    
    -Nie właśnie, skończyłem jeść, proszę wejdź. - zaprosiłem ją do mieszkania, zamykając za nią drzwi.
    
    -Ja tylko na chwilę, a właściwie znów z prośbą. - mówiła lekko niepewnie - Potrzebna mi męska ręka potrafiąca ożywić dwa kółka. Mam przebitą dętkę w rowerze, a sama wolę się nie porywać na naprawę.
    
    -Przecież to śmieszne, ale rozumiem, szkoda brudzić takich delikatnych kobiecych rączek. - powiedziałem z uśmiechem, licząc że złapie się na tak głupi komplement.
    
    -No właśnie, a do tego nie mam żadnych narzędzi, nawet śrubokręta, .... za to mam nową dętkę. To jak mogę liczyć na twoją pomoc?
    
    -Oczywiście, już się ubieram, biorę co trzeba i schodzę do ...
    ... piwnicy. - powiedziałem z zapałem, mając w pamięci odwdzięczającą się na kolanach Sylwię.
    
    -Świetnie, to czekam na dole. - odpowiedziała wychodząc z mieszkania.
    
    Nałożyłem szybko bluzę z kapturem i buty, wziąłem skrzyneczkę z narzędziami i pobiegłem na dół. Wszedłem do szarej piwnicy gdzie zobaczyłem otwarte drzwi małego pomieszczenia mojej nowej sąsiadki.
    
    -Już jestem - powiedziałem patrząc na zwykły rower górski z przednim kołem bez powietrza. - Biorę się do roboty, pięć minut i będziesz mogła wybrać się na wycieczkę. - puściłem oczko, po czym odkręcałem koło.
    
    -Znasz się trochę na tym? - zapytała stojąc obok i patrząc co robię.
    
    -Tu nie ma na czym się znać, ale owszem właśnie skończyłem w tym roku technikum mechaniczne, także nie jest mi to obce.
    
    -To fajnie, wybrałeś męski zawód. - mówiła patrząc na moje ręce męczące się ze starą dętką, która opornie wychodziła z felgi.
    
    -No wyciągnięta, teraz tylko założę nową i zostanie napompować powietrze. - wziąłem nową czarną gumę z jej rąk i upychałem w aluminiowej obręczy koła. - A ty czym się zajmujesz Sylwia?
    
    -Prowadzę badania w laboratorium, taka zwykła laborantka ze mnie. Przeprowadziłam się tu bo dostałam pracę, no i chciałam zmienić miejsce życia. Zacząć od nowa. - otwierała się przede mną, gdy właśnie pompowałem nową dętkę.
    
    -Rozwiodłaś się niedawno? - zapytałem zbierając narzędzia po naprawie.
    
    -Miesiąc temu. Małżeństwo nie jest dla mnie, za dużo ograniczeń, zresztą to był palant. - uśmiechnęła się na myśl o ...
«1234...»