1. Do matury cz.VII [OSTATNIA]


    Data: 24.11.2018, Autor: Sinner, Źródło: Lol24

    ... kłamstwa.
    
    – Agata... nie mów mi, że on...
    
    – Mamo, porozmawiamy później – cedzę przez zęby.
    
    – Ale...
    
    – Dziesięć minut!
    
    Zatrzaskuję jej drzwi przed nosem. Oddycham ciężko, z trudem łapię powietrze. W głowie mam karuzelę, a podłoga zamienia się w wirującą otchłań. Osuwam się na kafelki, ale nie tracę przytomności. Wiktor w jednej chwili doskakuje do mnie, próbuję go odepchnąć, ale on nie pozwala na to. Czuję napływające do oczu łzy bezsilności i bólu. Starałam się okładać nauczyciela pięściami tak mocno, jak to tylko możliwe, ale ten wciąż trwał w bezruchu, przytulając mnie do piersi. Na przemian płaczę i krzyczę, jak bardzo go nienawidzę.
    
    – Tęskniłem za tobą – odzywa się, nie pozwalając mi skończyć monologu.
    
    Nie no, on sobie chyba ze mnie żartuje!
    
    – Tęskniłeś za mną, ale pieprzyłeś tę dziwkę?! – wykrzykuję.
    
    – Chciałem zapomnieć.
    
    Zapomnieć... zupełnie tak, jak ja, wtedy, w klubie. Zapomnieć...
    
    – I co, udało się?
    
    Mężczyzna puszcza mnie i spogląda głęboko w moje oczy. Nie mogę znieść jego wzroku, przypomina zbyt wiele pięknych chwil.
    
    – Gdyby się udało, nie byłoby mnie tutaj – odzywa się po chwili. – Agata, zawsze chciałem dla ciebie jak najlepiej. Dlatego teraz... chodź ze mną.
    
    – Niby gdzie?! – pytam zaskoczona.
    
    – Pójdziemy na normalną randkę, jak zwykli ludzie. Na co masz ochotę? Kino, kolacja, łyżwy czy...
    
    – Nie potrzebuję pieprzonych dowodów miłości!
    
    Przerywam jego wypowiedź. Zastanawiam się, czy on naprawdę niczego nie ...
    ... rozumie? Czy naprawdę przez dwa lata sypiałam z takim imbecylem?! Gniew, który gotował się we mnie od chwili, gdy dziś zobaczyłam nauczyciela, przekroczył skalę, w której byłam w stanie go kontrolować. Podrywam się na równe nogi i krzyczę na klęczącego przede mną Wiktora:
    
    – Zgodziłam się udawać do matury, że nic nas nie łączy! Przez prawie rok ukrywaliśmy nasz związek i nawet dałam się zgwałcić temu skurwysynowi, a ty teraz chcesz to zniszczyć?!
    
    – Chcę, żebyś była szczęśliwa – odpowiada łagodnie.
    
    – Więc dlaczego, do cholery, mnie zostawiłeś?!
    
    – Bo cię, kurwa mać, kocham! – Teraz i on przestaje zachowywać spokój.
    
    Naszą rozmowę słychać pewnie w całym skrzydle szpitala, ale nie zwracam na to uwagi. W momencie, gdy usta profesora dotykają moich ust, wszystko inne przestaje się liczyć. Całujemy się łapczywie, spragnieni oraz stęsknieni swojej obecności. Słone łzy mieszają się ze słodyczą męskich warg.
    
    – I co teraz z nami będzie? – pytam, gdy na chwilę odrywam się od niego.
    
    – Poczekamy. Do matury.
    
    – A potem?
    
    Widzę niepewność na jego twarzy.
    
    – Nie mam pojęcia – mówi.
    
    Próbowałam zakończyć ten związek. Próbowałam zapomnieć i żyć tak, jakby Wiktor był jedynie moim nauczycielem. Ale nie potrafię. Z nim u mego boku nie boję się iść przez życie.
    
    Do matury zostało 72 dni.
    
    Co później? Nie mam pojęcia.
    
    [EPILOG]
    
    Schylam się po porzuconą wczoraj bieliznę i zapinam koronkowy stanik, czując na sobie wygłodniałe spojrzenie leżącego w łóżku mężczyzny.
    
    – ...