-
Merlin i Morgana cz. II
Data: 06.05.2018, Autor: ZicO, Źródło: Lol24
... i pozwolił mu do niej podejść. - Powinniście być sami. - Odwrócił się i wyszedł, zamykając za sobą drzwi. Wychowanica króla milczała, czekając na najgorsze. - Chciałem cię ostrzec, że idą do ciebie i właśnie wtedy spadłem ze schodów. - Ale to nie zmienia, że... - Ci... - Uciszył ją gestem wskazującego palca, przy jej ustach. - To nie ma znaczenia. Kocham cię Morgano. - A ja ciebie... luby. - Ich wargi złączyły się. Merlin złapał delikatnie prawą dłonią za tył jej głowy, zaciskając w niej jej czarne włosy. Emanowała zapachem róż, stojących przy łożu. Przytulili się do siebie i stali tak przez ponad minutę. - Może to głupio zabrzmi, ale jesteś niesamowicie przystojny z tą blizną. - Przejechała palcem po świeżej bliźnie. Gajusz szedł korytarzem w stronę komnaty króla, aby dać mu lek na dokuczającą ranę, gdy zobaczył idącego w swoją stronę blondwłosego młodzieńca. - Gajuszu, gdzie jest Merlin? - Merlin? Aaaa, Merlin. Wysłałem go do lasu po pewne rzadkie zioła. - Rzadkie zioła, tak? A więc znowu jest w tawernie! - Gajusz pomyślał tylko - Jesteś kiepskim kłamcą. Zobaczył tylko idącego szybkim krokiem Artura, zmierzającego ku wyjściu z zamku... *Witajcie! Tym razem nasi bohaterowie są nie zawsze biernymi obserwatorami :) Proszę o komentarze, ostatnio mało ich jest. Zapraszam do rozmów na pw. ZicO :)