1. Złudzenia


    Data: 18.12.2018, Autor: batavia, Źródło: Lol24

    ... przemyka jakby lekki cień bólu.
    
    – A ja? Jak spojrzę mu w twarz? To był mój najlepszy przyjaciel. Ukradł mi ciebie; zabrał to, co miałem najcenniejszego. Dlaczego on? Mówiłaś, że kochasz. Wierzyłem. On zaprosił mnie tu na swój ślub. Po co? Żeby mnie upokorzyć? – Podniesiony ton głosu mężczyzny wygasa, by zabrzmieć żałosną nutą: – Wyjedź stąd ze mną. Zaraz, teraz, proszę. Możemy…
    
    Perfidna dziwka, wszystkie są takie – szepczę do siebie.
    
    Słucha z ustami wykrzywionymi w na pół skrywanym, słabym uśmiechu. Nie pozwala mu dokończyć:
    
    – Nie mogę. Nie zrozumiesz. Nigdy z nim nie spałam. On mnie nigdy nie dotknie. Proszę cię o ten jeden, jedyny raz – milknie, po czym dodaje błagalnym tonem – kochaj się ze mną, jak wtedy, jak dawniej.
    
    Gdzieś znika cała sztuczna atmosfera. To coś – ulotna, niewidzialna bariera między nimi – pęka. Obejmuje ją, zachłannie całuje. Podnosi na rękach, kilka kroków i składa słodki ciężar na łożu. Pieści piersi, ściska w dłoni, przygryza sutki. Ślizga się ustami po gładkiej skórze brzucha, bioder, ud. Zatraca się w smakowaniu jej ciała.
    
    Gdzieś w głębi mojego umysłu pojawiają się obrazy, wspomnienia o tym, jaką miała pachnącą i ciepłą skórę. Kobiecość, płatki rozchylające się pod naciskiem języka, wnętrze roniące krople wilgoci, smak seksu…
    
    Westchnienia, jęki, dla nich liczy się tylko ta chwila, nic więcej. Przerywa pieszczoty. Już bez czułości wbija się w nią i napiera niczym szaleniec. Kochanka nie protestuje, zamyka go w uścisku ramion, ...
    ... przytula. Na swój sposób obłąkany przygważdża kobietę do łóżka, nie zwracając uwagi i nie zastanawiając się, co czuje. W tej gwałtowności jest coś z zemsty, kary za odrzucenie. Krzyk bólu, gdy wdziera się… To nie uczucie, to coraz większa furia. Jest niczym samiec, zwierzę ogarnięte szałem rui. Brutalne uderzenia bioder w pośladki. Złość i frustracja zamieniają się w gwałt. Wszystko kończy się tak nagle, gdy zastyga niespodziewanie w bezruchu. Opada bez sił rozdygotany, spełniony. Ona nadal go obejmuje, przyciska do piersi – ekran ciemnieje.
    
    Światło słońca wpada przez uchyloną zasłonę. Ktoś krzyczy i wali pięściami w drzwi. Szarpie za klamkę. Na łóżku leży skulona dziewczyna. Szlocha. W dłoni zaciska karteczkę z rozmazanymi przez łzy słowami: „Zawsze bę…”
    
    Koniec filmu. Zatrzymany kadr przesłaniają płynące niespiesznie napisy, z głośników sączy się smutna muzyka. Jeszcze chwilę rozmyślam, przeżywam film, przyrównuję. Wyłączam telewizor i wstaję, a kanapa jęczy zmęczonymi sprężynami.
    
    Za oknem mrok i cisza sporadycznie przerywana szumem przejeżdżającego samochodu. Stalowej barwy popiół zwisa z papierosa, a nad nim wije się siwą wstęgą dym. Szary pył rozbija się na stercie niedopałków przy pierwszym drgnięciu palców. Zaciągam się, czerwono krwisty żar rozbłyska przed oczami. Nie czuję smaku, tylko ciepło wypełniające krtań. Mgła z ust faluje, przesłania ekran i rozpływa się w nicość. Za plecami ściszone radio szeleści oszalałym dyskotekowym rytmem.
    
    Na stole laptop ...
«1234...»