Diabeł i piekło - Dobromiła i Jarosław.
Data: 11.05.2018,
Kategorie:
Nastolatki
Autor: wojtur24, Źródło: Fikumiku
Działo się to na początku XI wieku na ziemiach tuż przy znanej dziś rzece Warcie a obecnym większym mieście Koninie. Na skraju ogromnego boru porastającego całe połacie krainy usytuowała się niewielka wioska Polan. Chociaż był to niemal środek Państwa Polan, które kilkanaście lat temu przyjęło Chrzest, to jednak w wiosce nadal czczono Światowida i inne bożki. Przypadkowi wędrowcy opowiadali wiele o nowej religii ale ich słowa nie trafiały do starszyzny wioski, która w tych sprawach miała wiodące zdanie. Mężczyźni zajmowali się polowaniem i na całe dni znikali w lesie. Kobiety uprawiały ziemię i w dzień przeważnie pracowały w polu. Tylko dzieciaki i dorastająca młodzież bawiła się na skraju boru. Dobromiła, która należała do grupki starszej młodzieży bawiła się razem z dwiema młodszymi dziewczynkami i trzema chłopcami w chowanego. Kilka dni wcześniej skończyła czternaście wiosen. Była bardzo ciekawa otaczającego ją świata. Szczególnie z otwartymi ustami słuchała opowieści o nowej kulturze, nowej wierze, która ogarniała coraz bardziej strony, w których zachodziło słońce. Nieraz dopytywała się wędrowców, którzy opowiadali o nowym Bogu, jak można by mu najlepiej służyć, jednak żaden nie mógł jej udzielić konkretnej odpowiedzi. Pytała też starszych we wsi ale też ją zbywali. Pewnego razu jeden z podróżnych powiedział jej, że dosyć daleko w głąb lasu żyje pewien pustelnik, który może jej na ten temat wiele odpowiedzieć. Dziewczyna chowając się coraz głębiej wchodziła w ciemny ...
... bór. Nagle zauważyła, że chyba zabłądziła. Zaczęła szybko iść przed siebie w kierunku zachodzącego słońca, gdzie zdawało jej się była wioska. To jednak jej się tylko zdawało. Robiło się coraz ciemniej a jej groziło pozostanie w lesie na noc. Bała się ale brnęła dalej. Nagle stanęła na skraju niewielkiej polanki, po przeciwległej stronie której stał szałas z gałęzi i dużych liści paproci. Przed szałasem paliło się niewielkie ognisko. Dobromiła podeszła bezszelestnie i wtedy zobaczyła w oddali starca. - Witam cię mój panie. zabłądziłam w lesie i bardzo proszę Cię o schronienie, bo noc nadciąga - zwróciła się do niego swoim dźwięcznym, dziewczęcym głosikiem. - Dobrze. dzisiaj dam Ci schronienie - starzec przyjrzał się jej ślicznej twarzyczce i z miejsca spuścił oczy w obawie o swoje chuci jakie uśpione samotnym życiem, mogły zostać pobudzone jej nieziemską urodą. Wieczorem usiedli przy ogniu, który przyjemnie skwierczał i oprócz ciepła dawał obronę przed liczną dziką zwierzyną. Obok szałasu stała ogromna maczuga wyciosana z drzewa, która zapewne miała służyć też temu celowi. Pustelnik nakarmił Dobromiłę korzonkami i suszonym sarnim mięsem i napoił wodą, którą nosił z pobliskiej rzeczki. Narychtował jej posłanie w namiocie a sobie obok niego. Siedzieli w milczeniu przed szałasem, wpatrując się w iskierki strzelające z okniska. - Powiedz mi Starcze. Czy wiesz kto to są Chrześcijanie? - spytała nagle dzieweczka. - Tak, wiem córko. Sam do nich należę i tu w tym lesie poświęcając się ...