Zrób to, co Ci każę cz.4
Data: 16.01.2019,
Autor: Princesska, Źródło: Lol24
... niż myśl. Zatkała usta ręką, mając cichą nadzieję że tego nie usłyszał.
- Słucham?
Zaczerwieniła się od stóp do głów.
- Pragnę poczuć...
- Co?
Zakryła twarz rękoma. Po chwili jednak złapał ją za ręce i odsłonił twarz.
- Co chcesz poczuć?
- Twój...twój...język.
Był nieubłagany.
- Gdzie?
Pochylił się, by mogła powiedzieć mu to do wprost ucha.
- Emmm....
Czuła się potwornie gdy zdradzieckie, własne usta wyszeptały słabo niepasujące do niej, wulgarne:
- Na mojej cipce.
Zaśmiał się lekko.
- Mój bezwstydny, kochany Kwiatuszku. Skoro tak ładnie prosisz...Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem.
Wyciągnął ją z wody i posadził na krawędzi.
- Teraz mocno się trzymaj... - szepnął, upadając na kolana i rozkładając jej nogi. Poczuła jak ustami dotyka ją w najczulszym, upragnionym miejscu.
- O taaak...właśnie tammm. Dokładnie tam powinieneś być ty i twój podstępny języczek...mmm...
- Co jest z tą dzisiejszą młodzieżą? Doprawdy zero szacunku dla starszych.
Przedrzeźniała go.
- Fałszywy Języczek...
- Chyba się zapominasz, moja panno. Czyżbym niechcący rozbudził twą zuchwałość? Wiesz czym to grozi, prawda? Kara musi być.
Zaczął ją lizać niemal brutalnie, doprowadzając Sansę do krzyku.
Z każdym liźnięciem języka czuła jak zanika żal w jej sercu, a budzi się coś nowego. Jakaś niepojęta dzikość.
"Jestem wilczycą i mam do niej prawo."
- Ahhhhh...rób mi tak..jeszcze..
"Nie mam już nic, tylko to. I tak jest ...
... dobrze."
Złapał ją za pośladki, by nie upadła do tyłu; na długo przedtem nim zaczęła konwulsyjnie podrzucać biodrami.
- Ubezpieczasz mnie?
- Zawsze.
Objęła go nogami, a on wtulił twarz w jej wciąż spragnione czułości łono.
- Jeszcze...więcej...nie waż mi się przerywać...
- Ani myślę, jeszcze nie spiłem z ciebie całej słodyczy...
Wbił paznokcie w jej pośladki, a ona syknęła.
"Czekaj, już ja ci się ładnie odwdzięczę!"
I wczepiła mu się jedną ręką we włosy, drugą niepewnie trzymając się drewnianej krawędzi.
Pojękiwała z obezwładniającej rozkoszy, a on nie przestawał jej tam pieścić. Odchyliła głowę do tyłu, zatapiając się w ekstazie.
- To ci się właśnie należy, Sanso...niekończąca się niewola przyjemności. Za długo musiałaś znosić wyłącznie cierpienie.
W pewnym momencie przerwał i podniósł się trochę.
- Jesteś tam taka wilgotna....- szepnął jej do ucha, jakby to był grzech.
Nie pozostała mu dłużna, mierząc go oskarżycielskim wzrokiem.
- Wszystko przez ciebie...
Gdy to usłyszał, bez ceregieli złapał ją w pół i położył na podłodze, ponownie rozkładając jej nogi.
- Za te słowa należy ci się nagroda, Ptaszyno.
I opuścił się w dół. Krzyknęła, gdy zaczął ssać jej łechtaczkę.
- Bogowie!
Ogarnęły ją prawdziwe spazmy. Niezrażony tym LF nadal ssał ją ochoczo, a gdy myślała że nie zniesie już nic więcej, poczuła jak wsuwa w nią dwa palce.
- Aaaa...aaah..- przestała myśleć o czymkolwiek. Wciąż tylko jęczała, łkała i jęczała na przemian, ...