Pielęgnowany przez mamę cz.5
Data: 21.01.2019,
Kategorie:
Rodzinka,
Autor: Kinrepok, Źródło: Fikumiku
Chcąc nie chcąc, moje biodra zaczęły wykonywać słabe ruchy w przód i w tył. Napletek odrobinę się zsunął i wrócił na swoje miejsce. Następna dawka preejakulatu wyciekła z żołędzi i spłynęła po trzonie, stykając się z dłonią mamy. Ta dalej tkwiła nieruchomo. Wykonałem tak kilka ruchów. Patrzyłem na to. - Mmhh- westchnąłem ciężko, bo było to strasznie podniecające. Pchnąłem raz jeszcze, ale mocniej. Napletek zsunął się mocno, napinając wędzidełko do granic możliwości. Główka wystawała z dłoni mamy, lśniąc się od wypływających soków. Wtedy to poczułem. Przyjemne mrowienie, idące od stóp, przez kręgosłup, aż do lędźwi. - Ooooch! – krzyknąłem głośno, wiedząc , że zbliża się długo przeze mnie oczekiwany orgazm. Będzie wielki. Czułem to. Chciałem cofnąć biodra i jeszcze raz pchnąć. Prześlizgnąć małego po zaciśniętym wnętrzu dłoni. Nie przejmowałem się tym, co mama sobie pomyśli, jak za chwilę wytrysnę. Cofnąłem pupę i przygotowywałem się do ostatecznego ruchu do przodu, który da mi spełnienie. Sperma buzowała mi w jajach i wydawało mi się, że już przepływa przez kanaliki, dążąc do wystrzelenia miliona plemników. Ale wybuch przyjemności nie był mi dany. Nagle poczułem dłoń mamy, jak mocno zacisnęła się przy podstawie członka. Druga jej ręka znalazła się pomiędzy moimi nogami i palce zacisnęła się na moich dużych jądrach. Wierzgnąłem odruchowo ciałem i się trochę zgiąłem, jakbym dostał piłką w krocze. Taki był mój odruch na to, co się dzieje. Nabrałem aż mocno powietrza w płuca. - Co ...
... ty wyprawiasz? – zapytała mnie spokojnie, ale dobitnie. Spojrzałem na moje przyrodzenie. Czułem lekką przyjemność rozlewającą się po moim ciele, jednak do wytrysku nie doszło. Kilka strumyków wodnistej cieczy wysączyło się tylko z dziurki na końcu główki i spływało po moim trzonie na zaciśnięte na nim palce mamy. Sapałem i skręcałem się jeszcze z przyjemności, bo doszedłem do najdziwniejszego orgazmu w moim życiu. Choć to może za duże słowo. Było to miłe uczucie, ale do całkowitego spełnienia pozostawała jeszcze daleka droga. Zaniemówiłem. Mama właśnie powstrzymała mój wytrysk. Nie wiedziałem, że to w ogóle możliwe. Stałem tak osłupiały. Uścisk moich klejnotów i ptaka zelżał. Po chwili całkiem zdjęła ze mnie ręce. Cofnęła się. Jej obfity biust już nie napierał na moje plecy. Penis mi oklapł, jak po normalnym spuszczeniu się. Może ze strachu, przed matką? Albo z konsternacji, w jaką popadłem? - Czy ty… właśnie próbowałeś… dojść?! – zapytała mnie przerażonym tonem – Na miłość boską! - Ehm…nie wiem… – wydusiłem wreszcie z siebie jakieś słowa - …było mi… mi… miło…i…i…zacząłem…ruszać…prze…przepraszam. Zwiesiłem głowę jak zbity pies. - Słuchaj, jest późno a ja chcę się wyspać! – zaczęła ostro na mnie krzyczeć. To do niej nie podobne – Chcesz się wysikać, czy nie?! Milczałem. Byłem zlękniony. Musiałbym coś mocno przeskrobać, żeby tak na mnie lub moje rodzeństwo się wydzierała. Wczoraj była wyrozumiała, a teraz zachowuje się jak zupełnie inna osoba. Może jest zmęczona, tak jak mówi. ...