1. Zapach


    Data: 09.02.2019, Autor: AlexAthame, Źródło: Lol24

    ... mojego jestestwa.
    
    Dopiero dwa miesiące później zbaczyłem ją po raz drugi.
    
    Lato powoli rozkwitało jak róże w naszym ogrodzie. Uliczki miasta napełniały tłumy turystów. Bardziej chałaśliwa młodzież i szacowni ludzie w średnim i starszym wieku kończyli gorący dzień w dziesiątkach restauracji i kawiarni. Zaparkowałem mój samochód w wolnym miejscu, o ktore było coraz trudniej i rozpocząłem wędrówkę do jednej z kawiarenek.
    
    Czemu wstąpiłem właśnie do tej? Usiadłem na zewnątrz i obserwowałem przechodniów. Dostrzegłem młodą parę. Trzymali się za ręce. Po chwili przystanęli i zaczęli ostentacyjnie się całować. Oderwałem wzrok i spojrzałem gdzie indziej. Nieopodal szła para straszych ludzi. Po ich twarzach widać było, że mają za sobą udany związek, w którym miłość ciągle jest na piedestale.
    
    — Co dla pana? — usłyszałem głos śpiewny i radosny, jak ptaka w czasie godów.
    
    Spojrzałem. Przede mną stała ona. Usta o kolorze, że moja Madena stałaby się momentalnie zazdrosna. Oczy w barwach ciemnego błękitu otaczał wachlarz długich i czarnych jak smoła rzęs. Uchwyciłem wzrokieem jej usta kiedy zamykały się po wypowiedzeniu ostatniej litery i zdołałem zarejestrować śnieżną biel lśniących zębów. W ułamku chwili mój wzrok przebiegł po jej drgającej ostatnią sylabę szyi i spoczął na równie krótki ułamek chwili na idealnie kulistych piersiach o wielkości dojrzałej brzoskwini. Ciemno bordową sukienkę, lekko przed kolana, opinał czarny fartuszek, podkreślajcy jej wąski pas.
    
    Trwało to ...
    ... dosłownie ułamek chwili.
    
    — Poproszę capuccino i ciastko z kremem. Może kremówkę.
    
    Wachlarz jej rzęs wywołał tchnienie wiatru, niedostrzegalne dla najbardziej czułych instrumentów, lecz przecież receptory mojej twarzy to odebrały.
    
    — Czy życzy pan sobie, normalną, średnią czy dużą kawę.
    
    Dostrzegłem jej imie napisane białymi literami na czarnej prostokątnej tabliczce.
    
    — Proszę średnią kawę, Beatrice.
    
    Delikatny uśmiech przebiegł po jej ślicznej buzi.
    
    — Podam za trzy minuty, proszę pana.
    
    — Mów mi Luigi, proszę — rzuciłem. Jeżeli mogę prosić wsyp odrobinę cynamonu na piankę.
    
    Znowu się uśmiechnęła i otworzyła swoje usta o kolorze dojrzałej maliny. Wilgotne i soczyste.
    
    — Dobrze proszę pana... Luigi.
    
    Odwróciła się. Walczyłem by nie rzucić spojrzenia za nią. Niestety przegrałem z kretesem. Moje oczy śledziły kołyszące się, doskonale wykrojone i okrągłe pośladki. Każdy krok naprężał jeden i rozluźniał drugi. Oddalała się, lecz wibracja powietrza wywołana napieciem mięśni smagała mnie po twarzy i torsie. Tego nie mogłem pojąć, lecz musiałem przyjąć to jako fakt. Jednakże nad tym wszystkim coś górowało. Teraz uderzyło mnie to jak taranem. To ona tak pachniała! To ten osobliwy zapach sprowadził mnie tutaj. Jak to możliwe, że górował nad aromatem kawy, upieczonych ciast i całej gamy innych zapachów? Uświadomienie sobie tego faktu zmieniło coś w moim ciele. Czułem ją. Odbierałem inne zapachy lecz jej aromat wzmocnił się dziesięciokrotnie, a może stokrotnie. ...
«1234...»