Chłopak do towarzystwa - rozdział 5
Data: 18.02.2019,
Kategorie:
Geje
Autor: LukaszLuke, Źródło: Fikumiku
... tam jechać, ani mówić jej gdzie jesteś, ale chociaż zadzwoń, żeby wiedziała, że żyjesz, że nic ci się nie stało. Proszę cię. – Ale co to da? Tylko tyle, że zacznę o niej myśleć, myśleć o tym co on jej robi, a czego ona nie widzi. On ją tłucze! Któregoś dnia ją zabije, jeśli nie da mu na flaszkę, albo po prostu zabraknie jej kasy. – Proszę, zadzwoń. Nie wiem czy zadzwoniłem do niej, żeby Amadeusz dał mi spokój, czy dlatego, że w głębi serca cholernie się o nią martwiłem... Wybrałem numer, odebrała po kilku sygnałach... – Mamo!? To ja, Daniel. – powiedziałem, a słysząc jej głos, coś mnie ścisnęło w klatce piersiowej. Amadeusz trzymał mnie za rękę. – Halo! Kto mówi? – ledwo wybełkotała. – Mamo! Daniel, twój syn. Co się dzieje? – A nie możesz kurwa przyjść, tylko dzwonisz z pokoju obok?! – Mamo, ale mnie nie ma w domu już długi czas, nie zauważyłaś? – Nie pierdol. – Cześć mamo. Pożegnałem się z nią, byłem wściekły, smutny, Amadeusz mnie przytulił widząc moją minę. – I co? – zapytał. – Była schlana jak świnia! Nawet nie zauważyła, że mnie nie ma w domu! – Przykro mi. Spróbuj zadzwonić jutro jak będzie trzeźwa. – Ja nie wiem czy ona w ogóle trzeźwieje! Mam ochotę zatłuc tego skurwysyna! On ją wykończy, on wykończy moją mamę! ---- 31.07.2011 „Sam już nie wiem co mam robić. Moja matka ewidentnie ma mnie w dupie, nawet nie zauważyła, że kilka miesięcy nie ma mnie w domu! Chleje z tym sukinsynem, chciałbym jej jakoś pomóc, ale nie wiem jak. Nie mam siły tam jechać, może Amadeusz ...
... pojechałby ze mną? Wtedy byłoby mi łatwiej, ale nawet jak pojedziemy to co ja mogę... Ta świnia rzuci się na nas z łapami, a matki i tak nie mam gdzie zabrać, zresztą ona nie będzie chciała, ten degenerat ma nad nią jakąś władzę! Muszę to przemyśleć, ułożyć jakiś plan czy coś. Czas pokaże!” ---- 2016 Jak widzicie, moja matka wolała swojego konkubenta, syn zszedł jakby na dalszy plan, wtedy myślałem, że już więcej jej nie zobaczę, że zerwę kontakt raz na zawsze, odetnę się i pochłonie mnie nowe życie jakim była Warszawa. Myślę, że nikt nie zostawiłby matki w takim momencie, nieważne jaka by ona nie była, to zawsze jest twoją matką, a jak każdy wie, matkę ma się tylko jedną... ---- Przyjechałem do domu, a że taki ze mnie „twardziel”, który nie znosi widoku krwi, zadzwoniłem mimo później godziny, do swojej psiapsiółki. Ku mojemu zdziwieniu odebrała po jednym sygnale, nie spała... – Ty to masz pory na telefony! – Edyta zawsze jest bezpośrednia. – Możesz przyjechać do mnie? Mam problem, mam flaszkę, przenocujesz. – Niech no ja się zastanowię. – To czekam. – Jestem za pół godziny. – Oby szybciej, heh... – Dobra, spinam poślady i jadę! Pa! Fakt, na nią zawsze mogę liczyć, niezależnie od tego co by się nie działo. Jedyne na co wpadłem, mam tutaj na myśli napuchnięty nos, to jako takie obmycie go zimną wodą i przyłożenie lodu. Edyta pojawiła się w kwadrans, za cholerę nie wiem jakim cudem. Otworzyłem drzwi... – A ty helikopterem leciałaś, że tak szybko? – zażartowałem. – Morda! Widzę, że ...