Zakazane uczucie cz.1.
Data: 24.02.2019,
Autor: MadamM, Źródło: Lol24
"Jesteś lekiem na całe zło.
I nadzieją na przyszły rok."
Krystyna Prońko - Jesteś lekiem na całe zło.
Przewracam kolejną kartkę i uśmiecham się pod nosem. Uwielbiam Dziennik Bridget Jones. Ile dałabym, żeby chociaż w połowie mieć podobny dystans do samej siebie. Kogo ja chciałam oszukać? Byłam mulatką w świecie białej rasy.
Matka Polka.
Ojciec Afroamerykanin.
Czyli istne połączenie wanilii i czekolady. Matka nazwała mnie, Carmen, bo przypominałam jej toffi - miłe! Urodziłam się w Polsce i tutaj zostałam wychowana. Nigdy jednak nie wyjechałam do kraju ojca, tylko dlatego, że Kenzo - zapowiedział, że nigdy nie uzna "tego" dziecka za swoje, a związek z matką, miał charakter przygody letniej. Danuta nie usunęła ciąży, aby otrzymać pokaźny spadek od rodziców. Teraz wyobraźcie sobie miny dziadków, kiedy położna pokazała im czarnego bachora, jakim zostałam potem okrzyknięta i wydziedziczona wraz z matką - dziwką.
Byłam pomiotem szatana, zesłaniem nadchodzącej apokalipsy, bo jakim cudem mógł się urodzić czarny dzieciak w polskiej szanowanej rodzinie? Nie mogli na mnie patrzeć, nie mogli wybaczyć córce, że była na tyle głupia, żeby pieprzyć się z murzynem. Babcia Konstancja - wierna katoliczka, chodząca niemal codziennie do kościoła. Modlić się za zdrowie nas pozostałych grzeszników. Wyrzekła się jedynej córki i pozostawiając ją bez środków do życia, wyrzuciła za bruk jak śmiecia.
- Nie masz prawa wracać z tym...Tym, bachorem. - Z pogardą popatrzyła na ...
... zawiniątko trzymane w rękach jedynego dziecka. - Przyniosłaś wstyd i hańbę całej rodzinie...
Zamknęła przed nami drzwi i już nigdy tych drzwi nie ujrzałam. Czarne, tak jak dusza i serca dziadków, dla których najważniejsza była reputacja od tego jak sobie poradzi samotna kobieta z jeszcze bardziej samotniejszym dzieckiem.
- Carmen! - Zostałam wyrwane z transu i spojrzałam na postać, która podążała w moim kierunku z figlarnym uśmiechem.
- Klaudia, już myślałam, że przyjdzie mi czekać na ciebie całe wieczności. - Opadła na drewnianej ławce i zarzuciła nogami w klasyczny sposób. Czyli wyciągnięcie długich kopyt i nałożeniem jednej na drugą.
- Mam coś dla Ciebie. - Wyciągnęła kwadratowe pudełko, owinięte dbale papierem kolorowym. - Wszystkiego najlepszego, Kędziorku. - Otworzyłam buzię ze zdziwienia.
Zaskoczona, że jeszcze istniały osoby na tym świecie, dla których byłam ważna do tego stopnia, że pamiętały o moich urodzinach. Mimo, że sama nie chciałam o nich pamiętać. Jedynym moim marzeniem, było wymazać z pamięci wielu osób dnia, przez który życie mojej matki odmieniło się. Wybrała mnie, ale z pakietem: trosk, zamartwień i konsekwencji.
- Nie otworzysz? - Zapytała Klaudia i uśmiechała się od ucha do ucha. Miała piękny uśmiech. - Zacieram już rączki.
Zaczęłam zrywać powolnie papier, który był tak starannie nałożony, że szkoda było psuć idealnego pakunku. Oczom ukazała mi się książki, którą dwa dni wcześniej oglądałam na półce w księgarni. Spojrzawszy na cenę musiałam ...