1. Życie to gra


    Data: 23.03.2024, Autor: Vee, Źródło: Lol24

    Drogi czytelniku! Opowiadanie zawiera liczne odniesienia do slangu graczy. Aby uniknąć spojlerów, umieszczam słowniczek pod tekstem, gdzie objaśnienia ułożone są zgodnie z kolejnością alfabetyczną.
    
    Lubię grać w gry. Na komputerze, konsoli, nawet telefonie komórkowym. Pykam właściwie we wszystko. Strzelanki są fajne, strategie są fajne i przygodówki też. Nawet minigierki. Podobno do tych ostatnich mam talent, bo w mgnieniu oka odnajduję luki systemu i wykorzystuję je na swoją korzyść. Świat wirtualny jest ekstra. Można bić się na całego i nie czuć bólu, można bez strachu skoczyć w przepaść. Nie brak ograniczeń jest jednak najlepszy. Gry lubię przede wszystkim dlatego, że jestem w nich dobry. To wspaniała odskocznia od realu, w którym tak dobrze już mi nie idzie. Dlatego zawsze gdy staję przed wyzwaniem, powtarzam sobie, że życie to gra.
    
    Moje życie toczy się wokół szkoły, a w niej mam osobliwe party: Hania, zwana Końską, zakompleksiona dziewczyna o twarzy przypominającej konia; Basia, inaczej Ruda, czerwonowłosa metalówa, co to z metalami dzieli nie tylko gust muzyczny, ale i częstość brania kąpieli; Szczur, o którym mało kto wie, że ma jakieś imię, zbierający wpierdol na każdej przerwie między lekcjami; no i ja, po prostu Rafał, zbyt nijaki, by zasłużyć sobie na pseudonim.
    
    Powiedzieć, że nie jesteśmy zbyt popularni, to jak nic nie powiedzieć. O naszej pozycji dobitnie świadczy miejsce, w którym przesiadujemy większość czasu — podłoga w zacisznym korytarzyku na drugim ...
    ... piętrze. Mówiąc wprost, jesteśmy bandą
    
    , ale nikt nie śmie nas tak nazywać.
    
    Bo jest z nami Olga. Blondwłosa zdolniacha, której talent muzyczny daje
    
    do szacunku. Roztacza wokół siebie dziwną aurę wyjątkowości. Na lekcjach bywa rzadko, bo albo szkoła muzyczna, albo jakieś wyjazdy. Kiedy już się zjawia, nie ćwiczy na WF-ie, bo jej pomykające po pianinie dłonie są podobno zbyt cenne, żeby narażać je na wybicie palca piłką do koszykówki.
    
    Nie tylko jest dziewczyną, ale potrafi nią być. Każdy jej ruch wydaje się taki doskonały. Sposób, w jaki chodzi, w jaki trzyma torebkę… nawet zasłaniając ziewające usta, ma w sobie mnóstwo klasy. Uważam, że jest piękna, choć obiektywnie rzecz biorąc, długie nogi, które znajdą uznanie dopiero u starszych panów i zawsze smutny wyraz twarzy, plasują ją niewiele powyżej szkolnej normy.
    
    Początkowo nie rozumiałem, dlaczego chciała się z nami zadawać. Z perspektywy czasu myślę, że wolała założyć własną gildię, niż być numerem dwa w cudzej, bowiem z Alicją, która — wszyscy w szkole jesteśmy o tym święcie przekonani — jest posiadaczką najlepszych cycków na świecie, szanse miała niewielkie.
    
    Cieszę się, że Olga nie podjęła z nią walki. Nie tylko dlatego, że na tych ciężkich dojcach niechybnie połamałaby sobie te delikatne paluszki, ale też dlatego, że dzięki jej towarzystwu czas w szkole jest jakby mniej nieznośny.
    
    Oczywiście niewystarczająco mniej, by odpuścić sobie dzień wagarowicza.
    
    Z pomysłem zrezygnowania ze szkoły i wycieczki do ...
«1234...9»