1. Z wizyta na dolku


    Data: 21.04.2024, Kategorie: Inne, Autor: Marcin M., Źródło: SexOpowiadania

    ... półkule o różowych, dużych brodawkach i stwierdziłem – a niech mnie – że Wiki w porównaniu z Sarą nie miała czym oddychać. Pomyślałem nawet, że chyba wziąłem się za nie tę siostrę co powinienem. Posuwałem z wolna Sarę i powiedziałem chyba coś o tym, że ją kocham, szepnąłem jej to do ucha, ale ona odrzuciła tylko głowę do tyłu i z zamkniętymi oczami jęczała cichutko i tak rozkosznie, że to jej kwilenie doprowadziło mnie do szału. Patrzyłem na jej jasne, wiszące, sięgające paneli włosy i odlatywałem z prędkością światła. Także nie trwało to zbyt długo, ale wydawało mi się, że doszła przynajmniej raz, ja oczywiście na pewno. Orgazm był rozbrajający i czułem się jakby wyssało ze mnie coś więcej niż tylko garść atomów.– Mogliśmy się zabezpieczyć – rzuciła Sara po fakcie, a potem poszła do łazienki.Kiedy ona brała prysznic, wróciła Wiki. Miała na sobie rajstopy w rybacką siatkę i czarną, obcisłą sukienkę mini. Na stopach trampki. Podszedłem do niej i ją pocałowałem. Pachniała tak jakoś przyjemnie, bardzo miło. Sprzedałem jej komplement, ale od wejścia już wyczuła, że coś tutaj się wydarzyło.– Gdzie jest Sara? – zapytała oschle.– Bierze prysznic – odparłem.– Dlaczego?– Nie wiem. Zapytaj ją jak wyjdzie.– Co robiliście?– Czekaliśmy na ciebie.Wiki wyminęła mnie i obrzuciła cały salon nerwowym spojrzeniem.– Co to za plama? – zapytała, wskazując palcem.– Drink nam się rozlał.Była to plama, którą dopiero co wytarłem na mokro z szarego materiału kanapy.Wiki podeszła i najpierw dotknęła ...
    ... tego miejsca, a potem pochyliła się i powąchała. Wyglądała przy tym niemal jak pies tropiący. Terrier chociażby.– To sperma! – rzuciła oskarżycielsko. – To pachnie spermą!– Naprawdę?– RUCHAŁEŚ JĄ!– Kogo?– TY GNOJU JEDEN RUCHAŁEŚ SARĘ!Pierwszy raz widziałem Wiki w takiej furii. Było to groźne, ale piękne zjawisko atmosferyczne – coś jak tornado albo gradobicie z czarnego nieba. Wyglądała niczym lwica, która za chwilę zadusi swoją ofiarą na śmierć.– WYTŁUMACZ SIĘ! – krzyknęła.Ale ja zamiast tego chwyciłem butelkę tego greckiego gówna i wyzerowałem ją.Wiki trzasnęła mnie otwartą dłonią w lewy policzek. Potem uderzyła w prawy. Następnie w ruch poszły pazury. Miała naprawdę ostre i długie szpony, obie właściwie miały – rzecz jasna ta sama kosmetyczka. W każdym razie nie dałem się tak bezkarnie okładać. Wstałem i powiedziałem, że się stąd wynoszę.– WYPIERDALAJ STĄD I JUŻ NIE WRACAJ!Wzułem buty i wyszedłem z mieszkania w samej krótkiej koszulce. Windą zjechałem na dół. Kwietniowa noc wydawała się nieprzyjazna i po kilku krokach zrobiło mi się zimno, ale postanowiłem nie wracać tam do Wiki – nie dzisiaj w każdym razie.Uszedłem jeszcze kilkadziesiąt metrów i zachciało mi się lać. Szybko i mocno mnie przyszpiliło. Zlokalizowałem jakieś ustronne miejsce i wlazłem między krzaki. Wyjąłem fujarkę i zacząłem szczać. Pomyślałem sobie, że gdyby teraz zobaczyła mnie Sara, takiego jaki jestem - czyli cholerny obszczymur i bezpański pies w jednym – to na pewno do niczego między nami by nie doszło. ...
«1234...»