1. Z wizyta na dolku


    Data: 21.04.2024, Kategorie: Inne, Autor: Marcin M., Źródło: SexOpowiadania

    ... Momentalnie mi jednak ulżyło.– Co ty tam wyprawiasz? – Usłyszałem głos jakiegoś faceta za plecami.– Chuj cię to obchodzi – odparłem, ale schowałem szybko ptaka, prawie przycinając go sobie rozporkiem.Wyszedłem z krzaków i wtedy zobaczyłem przed sobą dwóch gliniarzy. Wydawali się bardzo rozbawieni tym co widzą. Jeden z nich, ten który mnie zaczepił, powiedział:– Dokumenty proszę.– Nie mam.– Pewnie, że masz.Pokiwałem głową na nie.– Arek on się chyba posikał – oznajmił ten drugi.Spojrzałem w dół, a potem dotknąłem swojego krocza. Faktycznie musiałem się polać. Co za wstyd i porażka. Gliniarz wyciągnął alkomat i kazał mi dmuchnąć.– Jedziesz z nami kolego – zdecydował po ujrzeniu wyniku.– Panowie to jest jedno wielkie nieporozumienie – oznajmiłem pojednawczym tonem. – Pokłóciłem się z żoną i wyszedłem na spacer, bo chciałem się przewietrzyć. Wiecie chyba jak to jest, małżeńska kłótnia o brudne skarpetki. Kobiety to potrafią zrobić coś z niczego, mam rację? W każdym razie muszę do niej zaraz wracać, bo jest w ciąży, dziewiąty miesiąc, kilka dni po terminie. Wiem, że nie powinienem pić, ale ciężko się bez tego czasami obyć.– Jedziesz z nami – powtórzył, nie wierząc w moją bajkę albo będąc zwyczajnym sadystą.– Dokąd?– Na wycieczkę.Zanim wsadzili mnie do radiowozu zostałem dokładnie przeszukany. Potem zapięli mi kajdanki z tyłu. Momentalnie poczułem się jak Chrystus wiedziony na śmierć. Chrystus albo jeden z nich – Kryszna, Mitra albo Zaratustra.– Ojcze wybacz im, bo nie wiedzą ...
    ... co czynią – rzuciłem na głos, patrząc w czarne, bezgwiezdne niebo.– Hej ty, Jezus, uważaj na głowę!I tak przyrżnąłem czubkiem łba przy wsiadaniu do środka.Jeden z gliniarzy zajął miejsce obok. Cały czas miał mnie na oku. Zupełnie jakbym był jakimś kryminalistą, a ja po prostu trochę wypiłem. Pomyślałem o tych wszystkich ludziach u władzy, robiących wały na grube miliony i uznałem to za wielką niesprawiedliwość.– Chłopaki wy jesteście braćmi? – spytałem.– Nie, a co?– Wyglądacie jak z jednego wystrzału.– Że co?– Wyglądacie jak klony. Produkują was jeszcze na Kamino czy jak?– O czym ty mówisz?– Mówię, że nie biorą do tej roboty zbyt bystrych, co? Rozkaz, rozkaz. Niczym droidy, nie? Kiedy macie przegląd?– Bardzo zabawne.Nagle poczułem jak twarda, plastikowa pała wbija mi się pod żebra. Jęknąłem z bólu.– Co jest? – zapytał. – Coś cię boli kolego?– Nie. Wszystko w porządku.Męczył mnie tak kilka chwil, ale potem mu się najwyraźniej znudziło.W końcu wysiedliśmy i poprowadzili mnie głównym wejściem na komendę, a potem schodami w dół i w dół. Ściany miały kolor musztardy, a powietrze było martwe i śmierdzące. Znalazłem się jakimś większym pomieszczeniu, gdzie przejęli mnie inni funkcjonariusze. Ich twarze były szare i bez wyrazu, wyglądali w sumie jak mumie. Tam jeszcze raz dmuchnąłem w alkomat, a potem spisali jakiś protokół. Następnie zaprowadzili do pokoju gdzie siedział lekarz. Facet za biurkiem wyglądał jak dorodny pączek. Przelotnie rzucił na mnie okiem i kazał mnie im zabrać. ...
«1234...»