1. Cierpienia niemłodej Wertherówny, czyli punkt widzenia zależy od punktu służenia (część 9 i ostatnia)


    Data: 21.04.2024, Autor: AgnessaNovvak, Źródło: Lol24

    ... swoje?
    
    Pchnęłam ją na plecy. Zakołysała się na nienaturalnie zgiętym kręgosłupie, próbując utrzymać równowagę. Dotknęłam dłonią policzka, pozostawiając lśniące ślady. Przeciągnęłam palcami po rozchylonych ustach. Pochyliłam się.
    
    Moja własna cielesność dawno temu przestała mnie w jakikolwiek sposób brzydzić. Nie, żebym czuła się jakoś specjalnie atrakcyjna, ale po prostu akceptowałam siebie. Znałam smak i zapach własnej skóry. Wszystkich, najbardziej nawet intymnych miejsc oraz płynów fizjologicznych. Po odświeżającej kąpieli, po upalnej nocy na ostatnim piętrze wieżowca i po wielogodzinnej sesji najbardziej wyuzdanego poniżania. Nie wiedziałam, czy Roksana była aż tak samoświadoma, więc postanowiłam się przekonać. Od razu.
    
    Pocałowałam ją. Ustami ociekającymi sokami z jej wykorzystanej pizdy. Mokrymi od wylizywania spoconej dupy. Odruchowo chciała się odsunąć, ale paznokcie wbite w kark błyskawicznie ją powstrzymały.
    
    Podniosłam głowę. Na widok zaślinionej, poczerwieniałej twarzy puściły mi resztki hamulców. Usiadłam nad nią okrakiem. Tyłem. Przycisnęłam Roksanę tak mocno, że zaczęła pode mną wierzgać. Odsunęłam się tylko tyle, by zostawić jej trochę miejsca na oddech i wbiłam pazury w łechtaczkę.
    
    Nigdy, przenigdy nie pomyślałabym, że bycie dominującą może być takie niesamowite. Boskie wręcz! Byłam panią świata! Całkowicie kontrolowałam sytuację, mogąc zrobić ze swoją poddaną absolutnie wszystko, co tylko sobie wymarzyłam. Doprowadzać ją na sam skraj rozkoszy, ...
    ... po czym odpychać, by błagała o więcej. Lub przeciwnie – dawać orgazm za orgazmem, nie bacząc na protesty wycieńczonego ciała. Sprawiać najcudowniejszą z cudownych przyjemność, ale też i najstraszniejszy ból. Najchętniej równocześnie.
    
    Wtem, właściwie nie mając pojęcia, dlaczego naszło mnie to akurat w tym momencie, zapragnęłam dowiedzieć się wszystkiego o Roksanie. Absolutnie wszystkiego! Kim była naprawdę? Czemu postąpiła ze mną tak, a nie inaczej? Czy w końcu była lesbijką i naprawdę zależało jej na moich uczuciach, czy traktowała mnie jedynie jako zabawkę do zaspokajania swoich wyuzdanych, biseksualnych zachcianek? A przede wszystkim – bo wciąż tego nie ujawniła – skąd wiedziała, jak się nazywam i gdzie mieszkam? Może ukrywała coś jeszcze? Czy poznała szczegóły mojej mało chwalebnej przeszłości, wprost idealnie nadające się do malutkiego, niewinnego szantażyku? Będę musiała koniecznie ją o to zapytać, a gdyby nie chciała się przyznać, wymusić to na niej siłą. Męczyć, torturować i…
    
    Zamyśliłam się. Czyżbym tak naprawdę nigdy nie była całkowicie uległą? Tylko switchem, którego po prostu nikt nie potrafił przełączyć? Nie zrobił jednego, z pozoru tak prostego i banalnego „klik”? Chociaż wtedy chyba musiałabym o tym wiedzieć. Czuć jakieś wewnętrzne przekonanie, że czegoś mi brak.
    
    Szczerze? W tej konkretnej chwili miałam na to całkowicie wyjebane! Wiedziałam tylko, że zaraz puszczą mi nie tylko nerwy, ale i pęcherz. Wbiję Roksanę w materac i będę ją dusić do momentu, aż ...