-
Zosia na Erasmusie
Data: 24.04.2024, Autor: Lucjusz, Źródło: Lol24
... jeszcze poprosiła, żeby jej pomógł się zapiąć. „Chyba za słabo się spryskałam” – powiedziała do siebie w myślach. A koleżanka zapewniała, że są z feromonami, dziwka jedna. Dopiero teraz postawił plecak na ziemi. Jeszcze z sobą chwilę porozmawiali. Chłopak coś tam wybełkotał w swoim niezrozumiałym języku, ale to dla niej zupełnie nieważne skąd jest. Zresztą zawsze ją to kręciło, gdy nie rozumiała, co chłopcy mówią, gdy ją dymali. Powiedziała tylko, że w sumie to fajnie, że on nie jest stąd. „Bo wiesz, jacy są Hiszpanie, nie gadają, tylko od razu chcą do łóżka”. Chłopak w końcu zdążył dojść do siebie, patrzy teraz na nią ubraną, a że atmosfera zrobiła się wreszcie luźniejsza... – Jak chcesz, mogę się jeszcze raz rozebrać dla ciebie – śmieje się. – Ciepło jest. Coś tam chłopakowi zatrybiło pod czaszką i z opóźnieniem zaczyna jakiś beznadziejnie niezgrabny podryw, bo dziewczyna sympatyczna. Zaczynają się dogadywać... Wysypał się jednak jak ostatnia ofiara, bo bąknął coś o swojej dziewczynie w kraju. Ale nasza panna głupia nie jest i zaczyna gadkę w ten deseń: – Co ty, mówię ci, tutaj to się nie da wytrzymać. Wiesz, co tu się dzieje. Przecież to Eras. Nie wyrobisz, ja też jestem już trochę tą atmosferą zmęczona. I wchodzi gadka numer dwa: Chłopak dowiaduje się, że ona też ma chłopaka, ale przyjeżdża tutaj dopiero za dwa miesiące. Jest bardzo tolerancyjny i uważa, że jak ona się kocha z chłopakami podobnymi do niego, to to nie jest zdrada. A ten jest ...
... bardzo podobny. No i ustaliła ze swoim chłopakiem, że dopóki nie przyjedzie, to ona może się tutaj spotykać tylko z jednym. No i oczywiście z nim pieprzyć. To naturalne. Tylko że ona jest porządna, więc wolałaby rzeczywiście tylko z jednym. No chyba, że jak chce, to może jeszcze z jakimś jego kolegą, ale tak, żeby był obok, bo wtedy się nie liczy. – To może się jednak odświeżysz? I zaczyna opuszczać jedno ramiączko bluzki bez stanika, potem drugie... – Ty naprawdę jesteś bardzo fajny – dodała. W końcu kolo spękał i mówi: – Poczekaj, daj mi dwie godziny, OK? Bo naprawdę jestem przyjechany. To spotkamy się i pogadamy... No to są umówieni. Co tu robić? Nowy plan. Dla bezpieczeństwa pokonała w akademiku dwa piętra. Poszukała pokoju, do którego ktoś przed chwilą wchodził. Tacy są najlepsi, bo można brać z zaskoczenia. Zajrzała przez drzwi. Dostatecznie przystojni i wszyscy zdążyli już usiąść przy stole. Cała czwórka. Weszła, przeprosiła za spóźnienie i... znów się powoli rozebrała. Chłopcy zbaranieli. – No cześć – mówi. – No to jak? Może być? Czy teraz jesteśmy w porządku? To znaczy, czy jesteśmy OK? Spełniłam zakład? – Jaki zakład? – pytają. Ona udaje lekko zdezorientowaną i pokazuje na jednego z chłopaków: – No wczoraj graliśmy w karty i przegrałam, i miałam dzisiaj wejść do waszego pokoju i się rozebrać przy twoich kolegach. To chyba ty? – i wskazała na najprzystojniejszego. – Nie no, co ty, to nie ja. – To nie ty grałeś wczoraj z ...