1. Zosia na Erasmusie


    Data: 24.04.2024, Autor: Lucjusz, Źródło: Lol24

    ... paluszek zaczął jej tam już rytmicznie sam się ruszać, nawet nie zauważyła kiedy... Chłopcy oczywiście się tam gapią. Jeden ściągnął koszulę (ciepło jest, południe Europy). Dziewczyna wymienia się z chłopakami spojrzeniami, podążając za ich wzrokiem...
    
    – Zauważyliście? Hi, hi – mówi. – Ale to ze wstydu, bo nie wiem teraz, co robić. To tak dla odwagi, bo jest mi głupio – i robi taką niewinną minę, że chłopakom zaczyna stawać.
    
    Pochyliła przed nimi głowę, żeby się na dół spojrzeć tam prosto jeszcze raz na swoją cipkę z uruchomionym paluszkiem, żeby wiedzieli, o co chodzi.
    
    – No i co? Pomaga? – pytają.
    
    – Ale jesteście zboczeni, wiecie co..., no naprawdę, weźcie się tak nie patrzcie..., jest mi głupio... – a paluszek kręci już tam kółeczka.
    
    – Nie no, co ty, jesteśmy równi i naprawdę w porządku. Potrafimy się zachować. Wrzuć luz, tu w akademiku jest pełno hołoty studenckiej chyba z całego świata, ale akurat my jesteśmy trochę poważniejsi i potrafimy się zachować jak trzeba, kolega jest zresztą doktorantem, a ja zbieram materiały, bo chcę się zaczepić na tutejszej uczelni na stałe.
    
    Zaczęła się po nich rozglądać, a ten kontynuuje:
    
    – Ci dwaj to studenci, ale starsze roczniki, a w ogóle to wszyscy się dobrze znamy, bo jesteśmy z jednego miasteczka i chodziliśmy do jednej budy.
    
    – Budy? Polacy?
    
    – No, Polacy, a jak?
    
    – O rany, ale ja głupia, dopiero teraz się zorientowałam, jak powiedziałeś to o budzie, że mówimy po polsku. Rany, cały czas myślałam, że tak ...
    ... dobrze już mówię po katalońsku. Ale jaja.
    
    – No to żeśmy się spotkali w Hiszpanii – zrobiło się wesoło.
    
    – O rany, no to jestem mocno zakręcona, bo w ogóle jestem zmieszana, bo miałam wejść i... wyjść, rozebrać się i zaraz uciec.
    
    – I co potem? Ubierałabyś się na korytarzu? Przecież o tej porze jest tam tłum ludzi.
    
    – No tak, chyba nie przewidziałam wszystkiego. To znaczy, nie planowałam, bo pierwszy raz musiałam się tak rozebrać do naga przed obcymi. O rany, ale walę wpadkę za wpadką.
    
    – Oj tam, oj tam, zaraz musiałaś. Mam nadzieję, że nie byłaś naprawdę do tego zmuszona. Czyżbyśmy ocalili ciebie niechcący, że nie weszłaś do jakichś bandziorów albo zboków? Wiesz, studenci są różni, w dodatku z tylu krajów, a co drugi jedzie na Erasmusa wiadomo po co.
    
    – No fakt, wczoraj w karty każdy był z innego państwa. Chodzi mi o to, że musiałam, znaczy przegrałam zakład, bo dość długo graliśmy, no i tak jakoś nakręciłam się, że to na serio. Poza tym nie wiem, czy oni przypadkiem wszyscy nie byli z tego akademika i byłoby mi potem głupio cały semestr chodzić z nimi na zajęcia i unikać ich wzroku na korytarzach czy w stołówce. W sumie niektórzy też byli mocno porozbierani, a ja co prawda miałam dobrą kartę, tylko stanik wyciągnęłam, ale spod bluzki, więc to jakoś tak niehonorowo teraz zmieniać zasady. Wiecie, jak się chce, żeby wszystko było fair.
    
    Chłopcy zaczynają ją już głaskać po ramionach. Dziewczynie paluszek, w miarę opowieści, zaczyna chodzić coraz intensywniej, oj ...
«1...345...10»