1. Poker z Wiktorią


    Data: 29.04.2024, Autor: darjim, Źródło: Lol24

    ... piękna. Czasami więc topiłem się aż po same uszy. Tak, jak dzisiejszego wieczoru.
    
    Nie usłyszałem cichego stukania do drzwi mojego pokoju. Gdy otworzyły się, zobaczyłem Wiki.
    
    - Co robisz? - spytała.
    
    - Właściwie nic - odpowiedziałem odkładając laptopa obok.
    
    Nie zrobiłem tego w panice. Nie wyszedłem nawet z prezentacji slajdów. Wiktoria przez chwilę przyglądała się zdjęciom.
    
    - Fajne laski - stwierdziła - ta ma fajne cycki - dodała wskazując jedno zdjęcie.
    
    Co, jak co, ale na cyckach, to chyba się znała. Sama była właścicielką pary bardzo zgrabnych.
    
    Usiadła przy mnie i razem oglądaliśmy zdjęcia. Od czasu do czasu wymienialiśmy rzeczowe komentarze na temat.
    
    - A facetów jakichś nie masz? – spytała.
    
    - Nie moja bajka - odpowiedziałem.
    
    - Szkoda.
    
    - Ja nie żałuję... A tak właściwie, to czemu mam zawdzięczać twoją wizytę?
    
    - Miałeś nauczyć mnie gry w pokera - odezwała się.
    
    - A na cholerę Ci to?
    
    - Gdyby kiedyś był potrzebny.
    
    - To juz gra w Słoneczko ci nie wystarczy?
    
    - Jeszcze nie grałam, ale w rozbieranego pokera, to zawsze można zagrać.
    
    - Też prawda - zgodziłem się.
    
    - No, to?
    
    - Dawaj - przesunąłem się - ale nie przyniosłeś kart do Czarnego Piotrusia przypadkiem? – pozwoliłem sobie na małą złośliwość.
    
    - Wyobraź sobie, że nie.
    
    Wziąłem od Wiktorii przyniesioną przez nią talię kart i zacząłem ją tasować. Potem rozłożyłem ją i zacząłem tłumaczyć wszystkie zawiłości tej gry.
    
    Dość szybko załapała zasady.
    
    Graliśmy najpierw w ...
    ... "otwarte" karty.
    
    Jeżeli istnieje coś takiego, jak fart nowicjusza, to w jej przypadku potwierdziło się to w pełni. Karta jej szła, jak świeże bułeczki. Jeżeli mnie trafił się full, to Wiktorii kareta. Mnie dwie pary, to jej trójka albo strit.
    
    - O, strit - ucieszyła się - jak ulica...
    
    To nie takie dziwne, bo ogólnie, to mogłem zaliczyć się do tych, co mają pod górkę. Nie miałem szczęścia ani w kartach, ani w miłości, a kiedyś w drewnianym kościele omal nie zarobiłem w głowę cegłówką. W karty więc nie grałem, do kościoła nie chodziłe, a jeśli chodzi o uczucie, to..
    
    Teraz akurat pod wozem. Niedawno rozstaliśmy się Sylwią. Byliśmy razem prawie pięć miesięcy. Kupa czasu.
    
    Byłem więc wolny i taki status miałem też na Facebooku.
    
    Jeśli chodzi o Wiktorię, to też raczej nie miała nikogo na stałe.W każdym razie nic mi o tym nie było wiadomo, a raczej zaliczyłem się do tych, co wiedzą.
    
    – No to co? Zagramy na poważnie – zaproponowała Wiktoria.
    
    – Przecież cały czas gramy na poważnie – odpowiedziałem.
    
    – Może zagramy o coś?
    
    – O co?
    
    – Nie mam bladego pojęcia.
    
    – Może o kieszonkowe? W sumie przydałoby mi się trochę więcej kasy.
    
    – To kuszące. Mnie też by się przydało. Ale może jednak o coś mniejszego?
    
    – Na przykład?
    
    Przez dłuższą chwilę myślała zastanawiając się nad tą kwestią.
    
    - Może w rozbieranego?
    
    – Nie wiem czy bym to przeżył bez uszczerbku na zdrowiu psychicznym i vice versa.
    
    – Jak nie spróbujemy, to się nie przekonamy. Tchórzysz?
    
    – Ja ...
«1234...8»