Marta i olimpijczyk 9 W bursie
Data: 06.05.2024,
Autor: Historyczka, Źródło: Lol24
... twoją piękną buźkę, a może w pizdę!, a może na cycki. Powtórz! Chcę usłyszeć twoją deklarację.
– Dobrze, więc jeśli dotrzymasz tego co powiedziałeś – artykułowałam zasadę jeszcze raz szczegółowo – i będzie pierwszy, to wtedy będzie tak jak chcesz… – Czułam, że deklarując to w tak wulgarny sposób, poświęcam się cała dla Matiego. Boże, jak mnie to podniecało! – Będziesz mógł zerżnąć mnie bez prezerwatywy… Będziesz mógł dymać mnie jak dziwkę. Wydobędę dla ciebie piękniejsze jęki niż ta Roksana czy twoje puszczalskie, studenckie zdziry. I będziesz mógł skończyć, gdzie ci się spodoba,… – Boże! Jak ta deklaracja mnie podnieciła! Nigdy bym się tego po sobie nie spodziewała.
W tym czasie pojawił się Mateusz. Po tym gdy dowiedział się że awansował, zaniemówił. W jednej chwili uwierzył w siebie, wręcz miałam wrażenie, że poczuł się panem sytuacji.
– No, jeśli udało mi się na etapie nie do przejścia, to co mówić o pisemnym, który tak dobrze mi podszedł! Napisałem najwięcej stron ze wszystkich!
– No, dużo, to jeszcze nie znaczy że najlepiej…
– Nie, nie… Sytuacja po pierwszej wojnie światowej, to mój konik! Nie zapomniałem o żadnej zmianie terytorialnej w tym okresie!
Następnego dnia przewidziano ogłoszenie wyników etapu pisemnego i wręczanie nagród. Mati był w skowronkach. No i jak w takiej sytuacji mogłabym dopuścić, żeby nie wygrał konkursu?
– Mati – Objęłam go. – Oprócz dobrej informacji, mam też złą wiadomość. Nie było osobnych pokojów w bursie. Będziesz musiał ...
... spać w jednym pokoju ze mną.
Nie wyglądał na takiego, który by się przesadnie zmartwił.
- No to akurat już mi się zdarzyło… nocowałem przecież u pani. A nawet będę miał okazję na rewanż. – Dodał cicho ostatnie zdanie, łapiąc się za buzię, jakby powiedział słowo za dużo.
- Jak to? O jakim rewanżu mówisz?
- Wtedy to pani weszła do mojego łóżka…
– No wiesz co?! Za dużo sobie pozwalasz… Wtedy było co innego, była burza… A ja tak się bałam!
– A ja się będę bał, że przyśni mi się olimpiada.
Żart był taki sobie, ale za to doskonale oddający jego emocje. Wiedziałam jak bardzo przeżywa konkurs. Targają nim przeciwstawne emocje – szansa, bo dobrze poszło mu na pisemnym, ale i obawa...
Idąc z nim spacerem do bursy wśród starych kamienic i zielonych skwerów, odczuwałam wewnętrzny niepokój, ale też podniecenie. Pewnie po części było to spowodowane spotkaniem z Maurycym, po części świadomością, że spędzę z Matim noc w jednym pokoju... W każdym bądź razie moja wyobraźnia szalała. Widziałam jej oczami, jak Mateusz wsuwa się pod moją kołdrę… jak czuję jego zapach Hugo Bossa.
Mijając ciekawe architektonicznie kamieniczki, czułam jakbym się przeniosła w czasie. Ech, gdybym mogła się rzeczywiście cofnąć w czasie… Przypominałam sobie wydarzenia i dawne i te z dziś. Czułam dziwny rodzaj wyrzutów sumienia wobec Mateusza, to że niedawno ssałam kutasa innemu facetowi, to że zbyt dużo mu obiecałam, odbierałam jako jakąś zdradę wobec chłopca. Gdy mijaliśmy ciąg kawiarenek i ...