1. Marta i olimpijczyk 9 W bursie


    Data: 06.05.2024, Autor: Historyczka, Źródło: Lol24

    ... restauracyjek, zaprosiłam go do jednej z nich, chińskiej knajpki, na obiad.
    
    We wnętrzu, dzięki wielkim, papierowym lampionom dominowała czerwień, budząc skojarzenia burdelowe. “Będę młócił cię jak dziwkę…” – to zdanie zakołatało mi w głowie z siłą wodospadu.
    
    Zamówiłam kaczkę po pekińsku. Mięciutkie mięso podane w cienkich plastrach, z wyczuwalnym miodem, smakowało wybornie. Chciałam choć symbolicznie rekompensować Matiemu to, że uległam Maurycemu. Pomyślałam, że jednak najlepszą rekompensatą byłoby pozwolenie młodemu, żeby wtargnął do mojego łóżka. I nie tylko do łóżka… Wyobraziłam sobie, jak młodzieniec wchodzi we mnie… jak wydobywa ze mnie głośne jęki. Aż zaczynałam żałować, że tych jęków nie słyszą Henio, czy Grześ…
    
    Wkrótce po obiedzie stanęliśmy przed fasadą bursy – stara przedwojenna kamienica lata świetności miała dawno za sobą, o czym świadczyły odpadające tynki, jednak gzymsy, bonie i inne wykwintne detale wskazywały, że architekt zaprojektował ją z rozmachem. Podobnie budynek prezentował się w środku – popękane i dawno nieodmalowane ściany, korytarze z których wiało chłodem, straszyły niczym w upiornym dworze.
    
    Jednak te niuanse były niczym w porównaniu z moim oburzeniem, gdy okazało się, że do jednej salki zakwaterowano nas wszystkich. Nie tylko mnie i Mateusza, ale też modelarzy, ich opiekuna i kierowcę! Moja intryga rozwinęła się przesadnie i obróciła przeciwko mnie!
    
    Próbowałam interweniować u odźwiernego i woźnego w jednej osobie, ale ten odparł, ...
    ... że już nigdzie nie zadzwoni, bo jest po godzinach i nawet nie miałby do kogo. Natomiast zdaje się, że ten stary pryk, gruby, z sumiastymi wąsami miał z tego niezłą frajdę, że jedna baba będzie musiała spać w jednym pokoju z tyloma chłopami. Chyba domyślał się, że coś manipulowałam i dlatego mógł mieć odwagę, nie dość, że bezczelnie się podśmiewywać, to jeszcze robić nieprzystojne uwagi.
    
    – Jakoś się pani przemęczy. No chyba, że pani spać nie dadzą…
    
    Patrząc zawadiacko, zdawał się mówić: „No ja bym nie dał! Zawsze też może pani przyjść do mnie spać na dyżurkę.” Albo: „Najwyżej… zatknie sobie pani se dziurki korkiem… Dziurki w uszach… Ha, ha!”
    
    Normalnie zainterweniowałabym gdzieś wyżej, ale wtedy mogłaby wyjść na jaw moja wcześniejsza manipulacja, a to mi się nie uśmiechało.
    
    Mężczyźni, ale też chłopcy powitali mnie w pokoju wręcz entuzjastycznie.
    
    – Lepiej być nie mogło! – Gienio piał z zachwytu. Już powybierali sobie łóżka, mi zostało to najbardziej wyeksponowane.
    
    Pokój komponował się wyglądem z resztą bursy. Ciemny, z pustymi ścianami i dziwnymi zapachami nie robił dobrego wrażenia. Mężczyźni jednak nie przejmowali się wystrojem wnętrz, wyciągnęli jakąś whisky i szybko znaleźli szklanki. Nie dołączyłam się do nich, mimo wielu namów. Natomiast Mateusz dał się skusić.
    
    Mieli świetną okazję, żeby sobie ze mnie podworować.
    
    – Pani Marto spała pani z tyloma chłopami na raz? – Gdy już zaszumiało im w głowie. – Grzesiu, opowiedz, jak to było na tej wycieczce w ...
«1234...7»