1. Przygoda życia (IV)


    Data: 17.05.2024, Autor: MrX, Źródło: Lol24

    ... mojej mimice, że jest mi to nie w smak.
    
    – Ale jak to? – zapytałam zaskoczona.
    
    – Pani Izabela to najmłodsza córka mojego wieloletniego przyjaciela. Poprosił mnie o pomoc w znalezieniu dla niej praktyk, a ja od razu zaproponowałem moją kancelarię.
    
    – Oczywiście tato, to zrozumiałe – odpowiedziałam dyplomatycznie.
    
    – Nie dość tego, pomyślałem, że niech się młodzież dogaduje ze sobą. Panią Izabelę będzie prowadził Pan Marcin. Na użyte przez mojego ojca słowo „prowadził” dziewczyna uśmiechnęła się tak zalotnie, że od razu skojarzyło mi się to ze wszystkim, tylko nie z pracą.
    
    – Ależ tato, Marcin ma już teraz za dużo obowiązków. Ja z przyjemnością zajmę się Panią Izabelą – próbowałam jeszcze doprowadzić do zmiany decyzji ojca.
    
    – Przepraszam, ale jeśli to nie problem, ja lepiej dogaduję się z mężczyznami – siksa wypaliła mi prosto w twarz.
    
    – No co Ty nie powiesz, czy przypadkiem to nie dlatego inne kobiety Cię nie znoszą?! – chciałam ją o to zapytać, ale nie miałam innego wyjścia, jak zachować to pytanie dla siebie.
    
    – Widzisz? Postanowione! – oznajmił tata, kierując się do wyjścia ze swojego gabinetu. Poprosił mnie o wyjście z nim na korytarz.
    
    – Basiu, od kiedy kwestionujesz przy obcych moje decyzje! Żeby mi to było ostatni raz! – złajał mnie jak za czasów liceum. Widząc jednak moje zmieszanie, chwycił mnie za ramię i wyjaśnił powody swojej decyzji.
    
    – Widzisz, z jej ojcem znamy się jeszcze z lat dziewięćdziesiątych. Powierzam ją Marcinowi, bo mam w tym ...
    ... ukryty cel. Wiesz dobrze, że czasami param się swataniem. Nawet kilka razy skończyło się to ślubem. Ja myślę, że oni mogliby pasować do siebie. Marcin, z tego co wiem, jest wolny, ją też o to dyskretnie zapytałem. To byłaby świetna para, jak z okładki – mówił z pasją w głosie.
    
    – Muszę lecieć, ale powiedz mi, jak tam, staracie się dalej z Darkiem o dziecko? – nie mogłam sobie wylosować gorszego pytania w tamtej chwili.
    
    – Tak – zdobyłam się tylko na to jedno słowo. Kiedy tata zamknął za sobą drzwi, po twarzy spływały mi już łzy. Ten dzień zaczął się dla mnie fatalnie.
    
    – Czy coś się stało Pani Barbaro? – och przepraszam, czy mogę tak do Pani mówić? – zapytała nasza nowa współpracownica, widząc moje zaszklone oczy.
    
    – Tak możesz. Nie, nic się nie stało – skłamałam.
    
    – Chodź Iza, wyjaśnię Ci wszystko, co i jak masz robić – od razu przeszłam z nią na ty. Jednostronnie.
    
    Po krótkim instruktażu podstaw zdałam sobie sprawę, że laska jest nieźle kumata jak na III rok. Z pewnością nie był to jej prawniczy pierwszy raz.
    
    Za około godzinę przybył do pracy Marcin. Jak zwykle na luzie, zabiegany, ale z uśmiechem na ustach, który ma – jak to określam – w pakiecie podstawowym. Mnie tymczasem szlak już trafiał – na ojca i na tę tam siedzącą w pokoju obok.
    
    – Godzinka spóźnienia raptem – oznajmiłam mu z wyrzutem.
    
    – Przepraszam, jak zwykle sprawy służbowe. Pójdę do gabinetu Twojego ojca.
    
    – Poczekaj Marcin, tam siedzi nasza nowa współpracownica – uznałam za zasadne uprzedzić ...
«1234...28»