1. Pomiot Cthulhu


    Data: 24.05.2024, Autor: andrewboock, Źródło: Lol24

    ... nogami wpatrując się w płytę. Młody nie miał złego pomysłu!
    
    - Dobra! Nie całkiem głupie! – zawołał. – Wskakuj i wyciągniemy to pudło.
    
    Adam ruszył od razu do działania odpalając koparkę, która ponownie strzeliła w powietrze ciemnym kłębem dymu. Sprzęt zachrobotał niebezpiecznie, gdy uniósł łychę by spuścić ją w głąb dołu. Uderzenie o kamienny blat potoczyło się głuchym dźwiękiem w głąb skrywanego pod ziemią pomieszczenia. Waldek skrzywił się wiedząc, że bez polskiego Indiany Jonesa się nie obędzie. Patrzył jak łycha podnosi fragment płyty, z której obsypała się ziemia ukazując jeszcze więcej dziwnych symboli. Odsłonięte strome schody prowadziły w głąb ziemi. Zapach stęchlizny nasilił się do tego stopnia, że przytkało płuca Waldkowi. Zakasłał zasłaniając nos, a oczy zaszły łzami.
    
    To kurestwo jest nie do zniesienia – pomyślał budowlaniec patrząc w czerń jamy, w której ginęły schody. W głębi umysłu poczuł pewne zaciekawienie odkryciem skarbów, gdyż płyta musiała być stara, sądząc po dziwnych symbolach. Poza tym, nie znał się na archeologicznych odkryciach, ale znał się na świecących kosztownościach, o których nikt nie wie i można było się nimi podzielić z jedną osobą, a nie wzbogacać tego zasrańca – Prezesa. Waldek sięgnął do kieszeni po chustę, którą obwiązał sobie twarz. Zbutwiała woń osłabła na sile.
    
    - Rzuć mi latarkę! – wrzasnął w górę.
    
    Operator koparki zatrzymał łyżkę z odepchniętym fragmentem kamiennego postumentu i pokręcił się w kabinie. Kilka sekund ...
    ... później Waldek rzucił snopem światła do ciemnego wnętrza oświetlając schody prowadzące w dół. Zbliżył się do krawędzi upewniając się czy stopnie są w dobrym stanie. Wykute w kamieniu pokryte były grubą warstwą mchu. Nos Waldka przyzwyczaił się do zbutwiałego zapachu. Zaczął schodzić niżej. Adam zawołał za nim, ale nie zwrócił on uwagi na kolegę, w głowie mając widok wartościowego skarbu. Stopień po stopniu zagłębiał się w ciemność, której nie mógł przeniknąć ostry snop światła latarki. Schodził coraz niżej, a w gardle gruda strachu podchodziła do góry z każdym krokiem. Nagle stanął jak wryty czując zapadające się stopy w wilgotnej ziemi pokrywającej podłoże groty. Odetchnął ciężko przyzwyczajając płuca do gęstego zapachu zbutwienia. Omiótł snopem światła wnętrze starając się uchwycić szczegóły. Widział tylko stalaktyty zwieszające z niewysokiego stropu. Niektóre z formacji skalnych dotykały podłoża. Na skórze czuł wilgoć i panujący chłód. Obskurnie wyglądająca komora nie pokazywała, że można znaleźć tutaj jakiś skarb.
    
    Nagle snop światła padł na kanciaste kształty, które zalśniły złowieszczo. Waldek zakrzyknął przestraszony cofając się o krok. Niemal stracił równowagę potykając się o nogawki roboczych ogrodniczek. Wyprostował się celując przed siebie drżącą latarką. W życiu nie widział takiego plugastwa, które jednocześnie było tak przerażające i fascynujące. Przyglądał się posążkowi wysokości około trzydziestu centymetrów, lśniącemu zielonkawym blaskiem, gdy światło latarki ...
«1234...13»