W świecie kłamstw rozdział 41 ostatni
Data: 19.06.2024,
Autor: elenawest, Źródło: Lol24
... ostrożnie pocałował ją w policzek. - Zaraz wszystko przygotuję, siedź tu i czekaj. Już nic ci nie grozi, pamiętaj.
- Pamiętam — wyszeptała.
Trzy godziny później ostrożnie położył ją obok spokojnie śpiącego chłopca i wrócił do salonu. Miał ochotę krzyczeć i walić pięściami we wszystko, co miał pod ręką, a zamiast tego wszedł pod lodowaty prysznic, który nieco złagodził jego nerwy. Wiedział, że musi działać szybko, stanowczo, ale i łagodnie, by nie wystraszyć malca. Wytarł się niedbale i wrócił do salonu. Nalał sobie odrobinę alkoholu, dosłownie tyle, by poczuć smak, ale się nie upić i wykonał kilka telefonów. Co prawda chatka była miejscem dość bezpiecznym, jeśli chodzi o wiedzę o niej, ale jednocześnie była zbyt odsłonięta. A musiał mieć sto procent pewności, że cała trójka będzie bezpieczna, dlatego też z prośbą o pomoc zgłosił się do jedynej osoby, której ufał — Marii Romanov. Na szczęście kobieta nie pytała o wiele i od razu zaoferowała transport do Kanady, gdzie obecnie przebywała.
- Dlaczego lecimy akurat do Hiszpanii? - zapytała Asia nazajutrz, tuląc do siebie zdezorientowanego Henry'ego. Chłopiec był coraz bardziej zestresowany obecną sytuacją i brakiem ukochanego ojca przy boku. - Szwajcaria jest neutralna, tam nie mógłby nas szukać, a przynajmniej nie żądać wydania nas.
- I tak tego nie zrobi, ale właśnie w Hiszpanii mieszka ktoś, kto zgodził się nam pomóc, choć obecnie lecimy do Kanady, bo właśnie teraz tam chwilowo przebywa. Ale nie martw się, ...
... Hiszpanię też odwiedzimy — usiadł naprzeciwko nich i uśmiechnął się łagodnie do chłopca, który nie rozstawał się ze swoją ukochaną przytulanką. Wymiętoszonym królikiem z oklapłymi uszami.
- Znaczy kto? - zapytała, patrząc na niego podejrzliwie. - Jeśli to jakiś podstęp, to...
- Żaden podstęp, Asiu — przerwał jej łagodnie, w tym samym czasie, w którym odrzutowiec wzbił się w powietrze. Henry pisnął i wtulił się w kobietę.
- Gdzie tatuś? - zapytał nieco płaczliwie, patrząc na nią swoimi dużymi oczkami.
- Tatuś jest chory, ale my zrobimy sobie wakacje — powiedziała przez nieco ściśnięte gardło, gładząc chłopca po włoskach.
- Gdzie oni są?! - ryknął wściekły Ben, niczym burza, wpadając do gabinetu Joachima w tym samym czasie, w którym Asia, Alek i Henry wylatywali ze Szwajcarii. - Gdzie ich ukryłeś?!
- Nigdzie ich nie ukryłem, nie mam pojęcia, o czym mówisz, braciszku — odparł tamten spokojnie, wracając do przerwanej lektury gazety. Młodszy z mężczyzn uderzył z całej siły pięścią w biurko. - Bardzo cię proszę, nie wyżywaj się na moim meblu, uspokój się, usiądź i wytłumacz mi na spokojnie, co się dzieje i kogo niby ukryłem...
- Aśkę i małego! Myślisz, że jestem głupi? Doskonale wiem, że coś was łączy! Ciągle was widzę razem! Pytanie brzmi, gdzie oni są?!
- Dość tego, Benedict! - tym razem to starszy książę wyraźnie się zdenerwował. - Nie rozumiem, jak możesz coś takiego w ogóle insynuować! - przerwał na moment, przyglądając się bratu. - Brałeś dziś swoje leki?
- ...