1. Oceny szkolne


    Data: 23.06.2024, Autor: Vee, Źródło: Lol24

    Hejka, dziewczyny
    
    Dawno mnie tu nie było, ale mam nadzieję, że nie zapomniałyście o moim blogu, bo chcę wam opowiedzieć coś, czego nie mówiłam jeszcze absolutnie nikomu!
    
    Miałam wczoraj okienko między szkołą a chórem, więc wstąpiłam do biblioteki szkolnej. Jak to zwykle po lekcjach bywa, w środku świeciło pustkami. Oprócz pani za ladą, w samiusieńkim rogu siedział tylko Rafał z 2b. Zwykły chłopak trzymający się trochę na uboczu. Nigdy o nim nie mówiłam, bo znamy się raczej słabo. W każdym razie nie chciałam być niemiła, więc powiedziałam „cześć”. Usiadłam obok niego, na co ten się przywitał, obrócił krzesłem przodem do mnie i szybko zasłonił notes, w którym coś tam gryzmolił.
    
    Nie przykuło to wówczas mojej uwagi. Zajęłam się zadaną na piątek lekturą, ale zmęczona i zaziewana nie mogłam się na niczym skupić. Co rusz odkładałam książkę, by się trochę poprzeciągać, a przy jednej z takich prób zerknęłam na Rafała. Był jak w transie. To zastygał w pozach godnych greckich myślicieli, to zapisywał coś zadowolony w swoim zeszycie, dbając o to, żeby każde słowo pozostało tajemnicą. Jeszcze uroczo się przy tym rumienił! Jakby tego było mało, nie tylko ja go obserwowałam, ale on mnie też. Patrzył trochę jak na dziewczynę, a trochę na intruza. Co było na tyle ważne, żeby tak tego pilnować?! Wiersz? Może miłosny? Moja rozpalona wyobraźnia domagała się odpowiedzi. Uznałam, że najlepiej po prostu zapytać.
    
    – Co robisz? – wypaliłam znienacka.
    
    – Nic takiego.
    
    – No powiedz. ...
    ... Wyglądasz na bardzo skupionego.
    
    – Naprawdę… nie mogę ci powiedzieć.
    
    – Aha, w porządku. – Uśmiechnęłam się zawiedziona.
    
    Nie pozostało mi nic innego, jak wrócić do swoich zajęć, ale dzieło Rafała nie dawało mi spokoju. Normalnie nie mogłam myśleć o niczym innym! Raz czy dwa próbowałam nawet coś podejrzeć, ale chłopak pilnie strzegł swoich notatek. Między nami pojawiło się jakieś dziwne napięcie, które przerwał swoją wizytą dopiero ksiądz Arek. Zlustrował nas wzrokiem, po czym ku mojemu rozczarowaniu zwrócił się do Rafała:
    
    – Mamy problem z nagłośnieniem na sali gimnastycznej. Mógłbyś przyjść, zobaczyć do sprzętu?
    
    – Ee… tak. Momencik. – Nie w smak mu było porzucanie swojego ważnego zajęcia, ale przecież nie mógł odmówić.
    
    Poprosił mnie o przypilnowanie plecaka, na co oczywiście przystałam. Z mocniej bijącym sercem patrzyłam, jak chowa notesik do głównej kieszonki i poklepuje tornister. Obiecał wrócić w ciągu piętnastu minut.
    
    Tak, dobrze myślicie… Wystarczyło, że zamknęły się za nim drzwi, a natychmiast doskoczyłam do jego plecaka. Cichutko pociągnęłam suwak, tak by nie zaalarmować bibliotekarki, wyciągnęłam zeszyt i otworzyłam na losowej stronie. Kurka, zakazany owoc! Wytrzymałam góra trzy sekundy. A wiecie, co jest najgorsze? Że gdybym mogła cofnąć czas, zrobiłabym to samo raz jeszcze. Bo nie uwierzycie, co znalazłam w środku. NIE UWIERZYCIE!
    
    Zaraz po otwarciu notesu moim oczom ukazało się mnóstwo wypełnionych liczbami tabelek. Zupełnie jak w dziennikach ...
«1234...»