Historia stworzenia cz.6
Data: 27.06.2024,
Autor: 0bi1, Źródło: Lol24
... drugą dziurkę. Teraz mogła poczuć, jak to jest kiedy się trafi w ręce obcych. Jesteś bezsilna , unieruchomiona i rżnięta w obie dziurki naraz. Samice jakoś to znoszą. Nawet bardzo dobrze znoszą. Na tyle dobrze, że już po chwili Ena wyła z rozkoszy, targana spazmami orgazmu.
Wróciłam do broni obcych. Teraz musiałam jeszcze tylko wybadać jak to wyłączyć, żeby Ena znów mogła się poruszać. Chwilę mi to zajęło, ale wreszcie się udało! Ena padła na kolana – jej nogi jeszcze dygotały. Teraz byłam o wiele pewniejsza, że nasza operacja się powiedzie.
- Ty wiedźmo! Co mi zrobiłaś? - moja towarzyszka odezwała się z wyrzutem, podążając na czworaka w moim kierunku.
- Wychędożyłam cię jak obcy. A co, było ci źle?
- Pokaż mi jak to działa – rzuciła.
- Normalnie – wkładasz kamień do jednej dziurki i dwa palce do drugiej …
- To wiem! Pokaż mi ich broń!
Objaśniłam jej wszystko – jak się włącza, jak wyłącza, ale nie dałam jej sprzętu do ręki.
- Musimy zdobyć tego więcej, to nasze szanse wzrosną – powiedziałam.
- Ale jak?
- Zaczniemy polować na ich patrole – ja z tym, a ty z łukiem.
- Ty mądralo! Ale najpierw zapoluję na ciebie! – to mówiąc rzuciła się na mnie jak tygrys.
Jej pocałunki zasypały moje ciało od góry do dołu, zmierzając powoli do szparki ukrytej w gęstym buszu. Gdy poczułam język na moim twardym miejscu, byłam już bardzo, ale to bardzo wilgotna. Ena wsunęła we mnie kamiennego chędożnika i wspomagając pieszczoty językiem posuwała mnie nim ...
... powoli, ale regularnie. Byłam podniecona wspomnieniem tego, jak ją przed chwilą zerżnęłam, więc dość szybko poczułam nadciągającą falę ekstazy. Poczułam też dwa palce wbijające się w mniejszą dziurkę i odpłynęłam. Przez chwilę czułam się jakby to Rag wypełniał moje dziurki, zalewając je życiodajnym mleczkiem. Chciałam żeby to była rzeczywistość, ale gdzieś z odmętów świadomości napłynął widok zdemolowanego obozowiska i śladów świeżej krwi. Wiedziałam, że Raga już nie ma. I że świata, który znałyśmy też już nie ma. Obcy zmienili go bezpowrotnie.
Następnego dnia się zaczęło. Już nie zajmowałyśmy się głupotami, chędożeniem i innymi zabawami, tylko wzięłyśmy się do roboty. Zaczęłyśmy polowanie na obcych. Nadal zachowując środki ostrożności, przyczaiłyśmy się w ukryciu, w krzakach i przysypane liśćmi obserwowałyśmy leśną ścieżkę, na której wcześniej widywałyśmy patrole. Tym razem bardzo nam się poszczęściło, bo natrafiłyśmy na niewielkie stado jasnowłosych samic, zapiętych w błyszczące pająki, prowadzonych przez dwóch obcych w kierunku obozu. Kiedy zobaczyłam strzałę przeszywającą szyję tego z tyłu, użyłam pałki. Obcy znieruchomiał, a ja błyskawicznie doskoczyłam i ostrym nożem zakończyłam jego żywot. Niestety żadna z nas nie potrafiła wyłączyć pająków, które nadal wymuszały ruch samic w kierunku obozu. Dogoniłam pierwszą i spróbowałam kluczem zdjąć jej pająka w trakcie marszu. Udało się! Pająk przestał działać! Ale przerażona samica odwróciła się i zaczęła uciekać. Na szczęście ...