1. Historia stworzenia cz.6


    Data: 27.06.2024, Autor: 0bi1, Źródło: Lol24

    ... natrafiła na Enę, która ją powstrzymała i starała się uspokoić. Ja pobiegłam zdjąć pająki z pozostałych, zanim wyjdą na otwartą przestrzeń.
    
    - Zdejmę wam to, ale nie uciekajcie. Musicie nam pomóc posprzątać tu i uwolnić pozostałe samice – mówiłam do nich spokojnie, żeby nie panikowały.
    
    Po kolei uwolniłam je z pająków, które później razem pozbierałyśmy i zakopałyśmy z dala od ścieżki. Pomogły nam także rozbroić truchła obcych i pozbyć się ich zwłok. Miałyśmy teraz trzy pałki, trzy ostre noże i trzy klucze do pająków. I było nas osiem! Zaprowadziłyśmy je do naszej groty, gdzie opowiedziały nam jak obcy przylecieli z nieba, zabili wszystkich samców i zabrali część samic do latających domów. Stare samice zlikwidowali, a tym młodym dla których zabrakło miejsca, założyli na plecy pająki i wysłali pieszo w obstawie dwóch uzbrojonych, których zabiłyśmy. My z kolei opowiedziałyśmy o pobliskim obozie-przetwórni mięsa i jaki los spotyka tam samice. Wprowadziłyśmy je w nasz plan oswobodzenia ich i zapytałyśmy, czy nam pomogą. Oczywiście były nam wdzięczne za ratunek i chętnie zgodziły się pomóc. Cztery z nich potrafiły celnie strzelać z łuku, co sprawdziłyśmy na polanie przy strumieniu. Dwie pozostałe uzbroiłam w broń obcych. Pomyślałam, że dobrze będzie nauczyć je wszystkie posługiwania się nią, bo w trakcie naszej akcji możemy zdobyć tej broni więcej, a jest ona o wiele pewniejsza niż łuk. Nauczyłam je także jak zdejmować z pleców samic błyszczące pająki, które kierowały ich ...
    ... ruchami.
    
    Wiedziałam, że na dłuższą metę nie będziemy mogły zostać niezauważone – było nas już zbyt wiele, więc postanowiłam, że akcję uwolnienia samic z obozu przeprowadzimy jeszcze tej nocy. Już nie można było dłużej zwlekać. Zarządziłam odpoczynek do wieczora (nie wiem kiedy stałam się przywódcą tego stada – zmusiła mnie do tego sytuacja, a przede wszystkim brak samca). Naszych nowych towarzyszek nie trzeba było namawiać – były zmęczone wrażeniami z ataku obcych i podróżą ze swojej osady. Bardzo potrzebowały wypoczynku.
    
    Około północy obudziłam je, zabrałyśmy naszą broń, bezgłośnie i bezszelestnie zaczęłyśmy podchody do obozu obcych. Jak zwykle nie wystawili zbyt wielu wartowników, bo samice były skrępowane błyszczącymi pająkami, a napaści samców nie obawiali się z przyczyn oczywistych. Po prostu wszyscy albo większość z nich była już tylko mięsem. Używając pałek, unieruchomiłyśmy pierwszych dwóch strażników. Zabrałyśmy im całe uzbrojenie i klucze do pająków. Teraz miałyśmy już pięć pałek paralizujących, więc rozdzieliłyśmy się i każda zakradła się bezszelestnie w pobliże kolejnych wartowników, paraliżując ich i podrzynając gardła. Teraz pozostało już tylko uwolnić z krępujących je pająków, śpiące na trawie samice. Zrobiłyśmy to po cichu, dając łuki i strzały tym, które zadeklarowały, że potrafią się nimi posługiiwać. Pozostałe chwyciły noże służące do ćwiartowania samców i po krótkiej chwili latające domy obcych zostały otoczone tłumem uzbrojonych samic. Gdy drzwi jednego ...